Czytaj więcej

Pomysł zamrożenia WIBOR zmroził ekonomistów

Czytaj więcej

Daleka droga do wyrugowania stawek WIBOR

Teza 1: Podwyżki stóp procentowych NBP obciążają gospodarstwa domowe, jednocześnie zwiększając zyski banków. Aby równomiernie rozłożyć koszty walki z inflacją, należy zamrozić stawki WIBOR (np. na poziomie sprzed pandemii). 

Liczba respondentów: 29

Opinie ekspertów (29)

Marcin Piątkowski

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Akademii Leona Koźmińskiego.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Aby równomiernie (bardziej równomiernie) rozłożyć koszty walki z inflacją, na pewno w grę nie wchodziłoby zamrożenie stawki WIBOR, bo to przeniosłoby - przy braku refundacji - koszty na banki. Próba równomiernego rozłożenia kosztów (ryzyka) wymagałaby rozwiązania, które zależałoby od poziomu WIBORu lub innego wskaźnika, odzwierciedlającego koszt pieniądza. W warunkach inflacji (i wzrostu stóp NBP) rośnie bowiem nie tylko oprocentowanie kredytów, ale także cena, po jakiej banki pozyskują środki.

Marek Kośny

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

Odp: Nie zgadzam się

Witold M. Orłowski

Profesor ekonomii, wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie, były rektor tej uczelni.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Propozycja nie uwzględnia wpływu zamrożonych (realnie silnie negatywnych) stóp procentowych na oszczędności

Michał Brzeziński

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Nie zgadzam się

Kredyty hipoteczne posiadają w przeważającej mierze gospodarstwa domowe o wyższych dochodach, które relatywnie dobrze radzą sobie ze spłatą kredytów. Pomoc dla tych gospodarstw oznaczałaby transfer od gospodarstw o niższych dochodach do gospodarstw o wyższych dochodach, albo w najlepszym razie transfery w grupie gospodarstw o wyższych dochodach. Zarazem gospodarstwa o niższych dochodach mogą ponosić koszty z tytułu mniejszego przełożenia wzrostu stóp procentowych na spadek inflacji. Łącznie nie wydaje się to dobra polityka z punktu widzenia ochrony interesów społecznych.

Grzegorz Gorzelak

Profesor ekonomii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk.

Odp: Nie zgadzam się

Małgorzata Knauff

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Nie mam zdania

Jan Hagemejer

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Nie zgadzam się

Martyna Kobus

Doktor habilitowana nauk ekonomicznych, pracownik Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk

Odp: Nie mam zdania

Małgorzata Zaleska

Profesor ekonomii, dyrektorka Instytutu Bankowości SGH, przewodnicząca Komitetu Nauk o Finansach PAN.

Odp: Nie zgadzam się

Zamrożenie stawki WIBOR nie rozwiąże wyzwań związanych z rosnącą inflacją, a zaburzy zasady funkcjonowania gospodarki rynkowej i wygeneruje dodatkowe ryzyko prawne. Zamrożenie WIBOR-u spowoduje, iż utraci on jedną ze swoich podstawowych funkcji, tzn. miernika rynkowej ceny pieniądza. Stworzy to też niebezpieczną pokusę ingerowania w relacje bank-klient w innych przypadkach zmian rynkowych niekorzystnych z punktu widzenia klienta.

Andrzej Rzońca

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej, członek rad nadzorczych i doradczych.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Cezary Wójcik

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Zamrożenie stawiki WIBOR to niewłaściwa i niezwykle kosztowna ingerencja w kanały oddziaływania polityki pieniężnej skutkująca jeszcze większymi kosztami wyższej inflacji. Jeżeli celem miałaby być ochrona niektórych grup społecznych to powinno to nastąpić w obszarze polityki fiskalnej, a nie polityki pieniężnej.

Jerzy Wilkin

Profesor ekonomii, kierownik Zakładu Integracji Europejskiej w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.

Odp: Nie zgadzam się

Andrzej Cieślik

Profesor ekonomii, pracownik Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Nie zgadzam się

Tego typu pomysł nie zatrzyma rosnącej inflacji, której koszty dla całej gospodarki będą coraz większe. Konieczne jest są zatem dalsze i znacznie większe niż podwyżki stóp. Na tym tle koszty związane z obsługą kredytów wydawać się będą niewielkie gdy dojdzie do destabilizacji całej gospodarki, a rzeczywista walka z inflacją stanie się jeszcze bardziej kosztowna.

Michał Brzoza-Brzezina

Profesor ekonomii, pracownik Katedry Ekonomii Ilościowej w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Piotr Dworczak

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Northwestern, członek grupy badawczej GRAPE.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

NBP ma cel inflacyjny, a zamrożenie stawek WIBOR będzie osłabiało jeden z głównych mechanizmów transmisji. W związku z tym NBP będzie musiało zacieśnić politykę jeszcze bardziej, tylko tym razem efektem będzie zaburzenie relatywnych cen na rynku, a to zawsze powoduje nieefektywność. Co do zasady, WIBOR mierzy KRAŃCOWE koszty finansowania banków, wiec wzrost WIBORu nie oznacza wzrostu zysku banków. Oczywiście są glosy mówiące, ze stawka WIBOR jest zawyżona w stosunku do realnych kosztów finansowania, ale większość z tych opinii wydaje mi się powierzchowna i wykazująca niezrozumienie działania sektora bankowego. Nawet jeżeli stawki WIBOR są zawyżone, to zamrażanie ich jest złym pomysłem z wielu powodów (patrz kolejne pytanie). Zamrażanie stop to bardzo niebezpieczny precedens, który może spowodować odpływ kapitału z Polski, a w efekcie osłabienie złotego i jeszcze większy wzrost cen dóbr importowanych.

Michał Myck

Doktor hab. nauk ekonomicznych, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA), wykładowca Uniwersytetu w Greifswaldzie.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Zamrożenie stawek WIBOR byłoby kolejnym wyrazem prowadzenia polityki społeczno-gospodarczej z wykorzystaniem tzw. powszechnych instrumentów wsparcia - czyli instrumentów, które wsparcie państwa warunkują jakąś cechą niezależną od dochodu (np. posiadanie dzieci, wiek, niepełnosprawność, a w tym przypadku spłacanie kredytu hipotecznego). Powszechne instrumenty mają pewne zalety, jednak ich wadą jest niska efektywność jeśli chodzi o kierowanie pomocy do osób w trudnych warunkach materialnych. Zgodnie z danymi BBGD bardzo niski odsetek gospodarstw z dolnej połowy rozkładu dochodów (niecałe 5%) spłaca kredyt hipoteczny. W przypadku gospodarstw z dziewiątej i dziesiątej grupy (gospodarstwa o najwyższych dochodach) to odpowiednio około 20% i 30% gospodarstw. W obecnych warunkach koniecznej koordynacji polityki fiskalnej z polityką monetarną wszelkie instrumenty wsparcia powinny być skierowane przede wszystkim do gospodarstw, które są w najtrudniejszej sytuacji materialnej.

Michał Rubaszek

Profesor nauk ekonomicznych, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Nie zgadzam się

Podwyżki stóp procentowych obciążają kredytobiorców, niekoniecznie wszystkie gospodarstwa domowe. Dodatkowo, zamrożenie stóp WIBOR osłabia wpływ decyzji NBP dotyczących stóp procentowych na gospodarkę, co rodzi pytanie o sensowność takiego rozwiązania.

Łukasz Rachel

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt na University College London.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Kilka powodów. Po pierwsze, ingerencja wstecz w już zawarte umowy byłaby (kolejnym) uderzeniem w instytucje i przewidywalność państwa, i to w sytuacji podwyższonego ryzyka związanego z odkotwiczeniem oczekiwań inflacyjnych i katastrofą inflacyjną. Po drugie, byłoby to niesprawiedliwe bo ludzie biorący kredyt dzisiaj i w przyszłości płaciliby więcej niż ci którym WIBOR się zamrozi (jeśli przyjąć że to zamrożenie działałoby tylko wstecz). Po trzecie, byłoby niesprawiedliwe bo pomoc poszłaby głównie do bardziej zamożnych którzy zdecydowanie dominują w grupie kredytobiorców i którzy póki co mogą cieszyć się znacznymi wzrostami cen nieruchomości przez ostatnie lata (oraz mieszkają w dużych miastach, głownie w Warszawie). Po czwarte, ten ruch wymusiłby jeszcze szybsze i mocniejsze podwyżki stóp procentowych przez NBP, i/lub wyższą inflację - wyższy WIBOR to zamierzony efekt podwyżek stopy referencyjnej przez NBP w celu zwalczania inflacji. Po piąte, wiązałby się z ryzykiem prawnym (banki vs Skarb Państwa). Po szóste, wysyłałby dokładnie odwrotny sygnał niż jest to potrzebne i miałby daleko idące konsekwencje w przyszłości, gdyż wynagradza zachowania i decyzje bardziej ryzykowne (tzw moral hazard): pomyślmy o ludziach którzy kredytu nie wzięli bo nie chcieli brac na siebie tego ryzyka, a teraz wynajmują. Po siódme, państwo ma narzędzia redystrybucyjne które unikają powyższych problemów, więc nie widzę potrzeby wprowadzania takich polityk ad hoc (CIT, podatek bankowy). Po ósme, kredytobiorcy mogą zamienić zmienne oprocentowanie na stałe. Po dziewiąte, polityka ta miałaby niekorzystny i trudny do przewidzenia wpływ na zdolność i apetyt do kredytowania gospodarki przez polskie banki. Po dziesiąte, jest Fundusz Wsparcia Kredytobiorców który można używać (z ew modyfikacjami) aby pomagać tym którzy pomocy potrzebują.

Krzysztof Jajuga

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Inwestycji Finansowych i Zarządzania Ryzykiem oraz dyrektor Instytutu Zarządzania Finansami na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Paweł Strzelecki

Doktor hab. nauk ekonomicznych, adiunkt w Instytucie Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

Są ku temu co najmniej 3 powody: 1) Realne kłopoty z WIBOR nie mają najbiedniejsze, ale relatywnie bogate gospodarstwa domowe, które zwykle mają oszczędności. Dlaczego to akturat im należy się pomoc? Nie jestem przeciwnikiem pomocy dla gospodarstw zagrożonych dużymi kłopotami finansowymi z powodu rosnących rat, ale raczej na zasadzie pomocy w restrukturyzacji długów. 2) precedens - manipulowanie stawką referencyjną rozumianą do tej pory jako rynkowa przez Państwo. Żeby była jasność sposób ustalania tego parametru nie bardzo mi się podoba, ale poprawę w tym zakresie należy zaprowadzić przez inne regulacje niż ręczne sterowanie tą stawką. Precedens polegający na zmianie reguł z rynkowych na ustalanie przez Państwo w sytuacji zrealizowania się ryzyka wzrostu stóp procentowych może w przyszłości zachęcać podmioty do podejmowania dużego ryzyka licząc na to, że w podobnej sytuacji kolejni decydenci zareagują podobnie. 3) ograniczenie antyinflacyjnej polityki NBP poprzez zablokowanie kanału kredytowego. Zdaje się, że walka z inflacją ma właśnie polegać na tym, że branie kredytów hipotecznych będzie teraz bardziej "bolało". Jeśli zaś ktoś wziął kredyt to koszty jego obsługi rosną i musi ograniczyć konsumpcję. To boli, ale ostatecznie ogranicza popyt i wzrost cen.

Małgorzata Iwanicz-Drozdowska

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Systemu Finansowego w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Spowodowałoby to zaburzenie mechanizmów rynkowych, jak również zwiększyłoby pokusę nadużycia (moral hazard) ze strony klientów.

Łukasz Hardt

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Ekonomii Politycznej na WNE UW.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Zamrożenie stawki WIBOR byłoby nieuprawnioną interwencję w działanie rynku pieniądza i istotnie zaburzyłoby mechanizm transmisji monetarnej. Dodać trzeba, że zdecydowana większość portfela kredytów hipotecznych jest skoncentrowana wśród relatywnie bardziej zamożnych gospodarstw domowych (zob. ostatni raport NBP o transmisji monetarnej).

Łukasz Woźny

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Wojciech Charemza

Profesor ekonomii, wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

To nigdy nie działało. Podręczniki ekonomii i finansów są pełne przykładów możliwych przekrętów i innych idiotyzmów, spowodowanych przez racjonowanie kredytów,

Dorota Skała

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt w Instytucie Ekonomii i Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Obecne propozycje zamrożenia stawki WIBOR nie dotyczą rzeczywistego usztywnienia samego WIBORU, tylko wprowadzenia dodatkowych uregulowań prawnych, które zrekompensują niektórym kredytobiorcom wyższe raty kredytów hipotecznych. Oznacza to udzielenie pomocy publicznej tym osobom, które zdecydowały się wziąć kredyt w 2020r. i na początku 2021r. Padają propozycje usztywnienia oprocentowania na poziomie 2019r. Kredyt hipoteczny jest zwykle udzielany na 20-30 lat, więc w podobnych propozycjach należy uwzględnić dłuższy horyzont czasowy. W latach 2007-2013 WIBOR 3M wynosił między 3% a 6%. Obecnie wynosi 3.5%. Czy w związku z tym należy wyróżnić kredytobiorców, którzy wzięli kredyty przy rekordowo niskim WIBORZE na poziomie 0.2-0.5% i akurat im rekompensować straty? Szczególnie uwzględniając fakt, że kredyty hipoteczne są głównie zaciągane przez gospodarstwa domowe z najwyższych decyli dochodowych? Czy w dopłatach dla kredytobiorców uwzględnieni zostaną również ci kredytobiorcy, którzy wzięli kredyt hipoteczny 15 lat temu, kiedy WIBOR wynosił 5-6%? Być może im należy również zrekompensować raty, które były spłacane przy stawce WIBOR wyższej niż ta 'referencyjna', czyli z końca 2019r. Jest to poważna kwestia do rozważenia, tak aby zachować sprawiedliwość społeczną stosowanych rozwiązań.

Marek Dąbrowski

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Odp: Nie zgadzam się

Pomoc kredytobiorcom nieradzącym sobie ze spłatą kredytu powinna być przemyślana, a przede wszystkim dobrze ukierunkowana, tak aby wsparciem zostali objęci ci, którzy najbardziej go potrzebują. Jeżeli kierując się zasadami solidarności społecznej uznamy, że powinniśmy pomagać kredytobiorcom, to należy opracować i wdrożyć odpowiedni program pomocy społecznej. Jest to zadanie, które powinno wykonać Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej we współpracy z Ministerstwem Finansów oraz partnerami społecznymi (np. Związkiem Banków Polskich).

Eugeniusz Gatnar

Profesor ekonomii, pracownik Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Odp: Nie zgadzam się

Stawka WIBOR jest parametrem wielu transakcji finansowych. Jej zamrożenie zniekształciłoby relacje na rynku finansowym. Trzeba przypomnieć, że wg BIK kredyty hipoteczne pobrane gry stawka WIBOR3M była na poziomie ok. 0,2 proc. osiągnęły wartość 126 mld zł, z czego 40 mld między czerwcem (gdy pojawił się pierwszy wniosek o podwyżkę stóp) a październikiem (gdy RPP wreszcie podniosła stopy). To łączna wartość ok. 120 tys. kredytów zaciągniętych w czasie tych 5 miesięcy. Miesięcznie zaciągano wtedy ok. 24 tys. kredytów o łącznej wartości ok. 8 mld zł. Rekord padł w październiku i było to 25,4 tys. kredytów o wartości 8,6 mld zł. Zamrożenie WIBOR3M dla kredytów zaciągniętych w latach 2020-2021 będzie oznaczało nierówne traktowanie kredytobiorców i kolejne prawne problemy, podobnie jak w przypadku kredytów w CHF.

Joanna Tyrowicz

Profesor ekonomii, członkini Rady Polityki Pieniężnej, współzałożycielka i członkini zarządu think-tanku GRAPE.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

W tym zdaniu jest na raz zapakowanych tyle tez, ze nie wiadomo, od której zacząć najpierw. Skąd wiadomo, ze koszty walki z inflacja rozkładają się nierównomiernie? Jest na to w ogóle jakaś metryka? Skąd wiadomo, ze powinny rozkładać się równomiernie? Jest na to jakiś model? Wiadomo, ze wzrost stop procentowych podnosi zyski banków? Z jakiego tytułu? Bo na razie realne stopy procentowe są wciąż ujemne... Jest sposób by zgodnie z prawem zamrozić WIBOR? Cały? Czy tylko w niektórych umowach? Wg jakiego kryterium wybrać te umowy? Przecież wiele kredytów dla firm jest zabezpieczonych hipoteka... A to tylko początek pytań, jeszcze w ogóle nie doszliśmy do pozadanego społecznie poziomu (o ile taki w ogóle występuje, byłoby naprawdę nadzwyczajne, gdyby akurat był zbieżny z tym sprzed pandemii...)

Jan Werner

Profesor ekonomii na Uniwersytecie w Minnesocie

Odp: Nie zgadzam się

Teza 2: Zamrożenie stawek WIBOR osłabiłoby wpływ podwyżek stóp procentowych na inflację, wymuszając na NBP (ceteris paribus) większe podwyżki tych stóp.

Liczba respondentów: 29

Opinie ekspertów (29)

Marcin Piątkowski

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Akademii Leona Koźmińskiego.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

Marek Kośny

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

Odp: Zgadzam się

Zgadzam się, choć należałoby doprecyzować, w odniesieniu do jakich kredytów stawki WIBOR byłyby zamrożone. Czy chodzi tylko o kredyty hipoteczne, czy może o wszystkie kredyty, których oprocentowanie oparte jest na stawkach WIBOR. Im szersza grupa "zamrożonych" kredytów, tym wpływ podwyżek stóp NBP na inflację byłby słabszy.

Witold M. Orłowski

Profesor ekonomii, wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie, były rektor tej uczelni.

Odp: Nie mam zdania

Nie mam zdania - oznacza, że uważam to stwierdzenie za bzdurę. Jak się zablokuje mechanizm wzrostu stóp procentowych, NBP w ogóle może się przestać bawić w ich zwiększanie...

Michał Brzeziński

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Zgadzam się

Grzegorz Gorzelak

Profesor ekonomii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk.

Odp: Nie zgadzam się

Małgorzata Knauff

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Nie mam zdania

Jan Hagemejer

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Nie zgadzam się

Martyna Kobus

Doktor habilitowana nauk ekonomicznych, pracownik Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk

Odp: Zgadzam się

Małgorzata Zaleska

Profesor ekonomii, dyrektorka Instytutu Bankowości SGH, przewodnicząca Komitetu Nauk o Finansach PAN.

Odp: Nie zgadzam się

Zamrożenie stawki WIBOR miałoby wpływ na politykę pieniężną. Niemniej jednak stawka WIBOR nie jest głównym, a jednym z wielu parametrów branych pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wysokości stóp procentowych NBP. Punktem odniesienia dla celu operacyjnego NBP jest stawka POLONIA, odnosząca się wyłącznie do terminu ON w przeciwieństwie do WIBOR-u, który kwotowany jest także (a nawet przede wszystkim) na dłuższe terminy.

Andrzej Rzońca

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej, członek rad nadzorczych i doradczych.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

Cezary Wójcik

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Zgadzam się

Jerzy Wilkin

Profesor ekonomii, kierownik Zakładu Integracji Europejskiej w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.

Odp: Nie zgadzam się

Andrzej Cieślik

Profesor ekonomii, pracownik Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Zgadzam się

Jest bardzo prawdopodobne, że dokładnie tak się stanie o ile NBP wreszcie się zaangażuje w rzeczywistą a nie pozorowaną walkę z inflacją.

Michał Brzoza-Brzezina

Profesor ekonomii, pracownik Katedry Ekonomii Ilościowej w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

Piotr Dworczak

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Northwestern, członek grupy badawczej GRAPE.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

NBP ma cel inflacyjny, a zamrożenie stawek WIBOR będzie osłabiało jeden z głównych mechanizmów transmisji. W związku z tym NBP będzie musiało zacieśnić politykę jeszcze bardziej, tylko tym razem efektem będzie zaburzenie relatywnych cen na rynku, a to zawsze powoduje nieefektywność.

Michał Myck

Doktor hab. nauk ekonomicznych, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA), wykładowca Uniwersytetu w Greifswaldzie.

Odp: Zgadzam się

Michał Rubaszek

Profesor nauk ekonomicznych, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Zgadzam się

Wpływ stóp NBP na WIBOR jest jednym z kanałów transmisji polityki pieniężnej. Jego zamknięcie osłabia zależność między stopami NBP i gospodarką. Czy to wymusza większe podwyżki NBP? Trudno powiedzieć.

Łukasz Rachel

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt na University College London.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

Absolutnie, zamrożenie stóp wybiłoby zęby polityce pieniężnej. Dodatkowo wprowadzając zamęt wpłynęłoby na wzrost niepewności i zmienności i co za tym idzie zwiększyłoby ryzyko w skali makro.

Krzysztof Jajuga

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Inwestycji Finansowych i Zarządzania Ryzykiem oraz dyrektor Instytutu Zarządzania Finansami na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

Odp: Nie zgadzam się

Paweł Strzelecki

Doktor hab. nauk ekonomicznych, adiunkt w Instytucie Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

Uważam, że podnoszenie stóp w warunkach ich braku przełożenia się na rynek kredytów dla gospodarstw domowych mogłoby sprawić, że instrument ten w dużym stopniu będzie nieefektywny. Osiągniecie podobnych efektów innymi kanałami wymagałoby kosmicznie wysokich stóp porc. a i tak pozostałby problem np: bąbla na rynku nieruchomości

Małgorzata Iwanicz-Drozdowska

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Systemu Finansowego w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Zgadzam się

Łukasz Hardt

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Ekonomii Politycznej na WNE UW.

Odp: Zgadzam się

Łukasz Woźny

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Zgadzam się

Wojciech Charemza

Profesor ekonomii, wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Odp: Nie zgadzam się

Dorota Skała

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt w Instytucie Ekonomii i Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

Rzeczywiste zamrożenie stawek WIBOR wydaje się technicznie bardzo trudne do przeprowadzenia. Propozycje idące w tym kierunku mają raczej na celu utrzymania niższego oprocentowania kredytów dla osób, które już je zaciągnęły, co nie wpłynie znacząco na inflację. Jeśli jednak wprowadzone zostanie obowiązkowe niższe oprocentowanie dla nowych kredytów, to może ono znacząco osłabić efektywną walkę z inflacją za pomocą wyższych stóp procentowych. Ponadto, obligatoryjnie niższe oprocentowanie może spowodować zapaść kredytową, czyli niechęć banków do udzielania kredytów osobom z niższymi albo nawet średnimi dochodami. Dostępność kredytów hipotecznych w Polsce jest bardzo niska i ograniczona do osób z relatywnie wysokimi dochodami. Sztuczne zaniżenie oprocentowania może skutkować tym, że osoby uważane przez banki za obciążone wyższym ryzykiem kredytowym nie będą miały żadnej szansy na zakup mieszkania.

Marek Dąbrowski

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Odp: Zgadzam się

Raczej tak. Co więcej, koszty tych dodatkowych podwyżek musieliby ponieść ci, których kredyty nie są indeksowane stawkami WIBOR. Nie można jednak wykluczyć takiego scenariusza, w którym NBP nie dokonałby dodatkowych podwyżek stóp procentowych (tj. takich które kompensowałby zamrożenie stawek WIBOR). Wówczas mielibyśmy do czynienia z pozornie restrykcyjną polityką pieniężną, która nie pozwoliłaby na redukcję inflacji.

Eugeniusz Gatnar

Profesor ekonomii, pracownik Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Odp: Zgadzam się

To prawda. Po to RPP podnosi stopy by obniżyć popyt w naszej gospodarce.

Joanna Tyrowicz

Profesor ekonomii, członkini Rady Polityki Pieniężnej, współzałożycielka i członkini zarządu think-tanku GRAPE.

Odp: Nie mam zdania

Zamrożenie stawek WIBOR jest tak kuriozalnie głupią koncepcją, ze pełne ogarniecie jego konsekwencji (w tym także na mechanizm transmisji polityki pieniężnej) to zadanie ponad siły śmiertelników.

Jan Werner

Profesor ekonomii na Uniwersytecie w Minnesocie

Odp: Zgadzam się

Teza 3: Oprocentowanie kredytów dla gospodarstw domowych i firm powinno być powiązane z oprocentowaniem ich depozytów w bankach (zamiast ze stawkami WIBOR). 

Liczba respondentów: 29

Opinie ekspertów (29)

Marcin Piątkowski

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Akademii Leona Koźmińskiego.

Odp: Nie mam zdania

Marek Kośny

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

Odp: Zgadzam się

Idea wydaje się atrakcyjna teoretycznie i częściowo rozwiązująca problem dystrybucji kosztów, o którym była mowa w pytaniu 1. Dużo trudniejsza wydaje się już jednak praktyczna implementacja takiego rozwiązania - trudno mi bowiem sobie wyobrazić zapisy umowne dla takich rozwiązań. Musiałby one zawierać arbitralne rozwiązania (bank mógłby bowiem praktycznie dowolnie decydować o oprocentowaniu). Pewien krok w podobnym kierunku stanowiły zapisy stosowane kilkanaście lat temu w umowach przez Multibank, pozwalające bankowi uzależnić oprocentowanie kredytów m.in. od "zmiany parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego". Jak wiemy, takie zapisy są obecnie (moim zdaniem słusznie) kwestionowane ze względu na brak precyzji.

Witold M. Orłowski

Profesor ekonomii, wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie, były rektor tej uczelni.

Odp: Zgadzam się

Banki zawsze chętniej podnoszą oprocentowanie kredytów niż depozytów. Uważam za możliwy (przejściowo) jakiś mechanizm, zmuszający do podwyżek oprocentowania depozytów wraz ze wzrostem stóp NBP

Michał Brzeziński

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Nie mam zdania

Grzegorz Gorzelak

Profesor ekonomii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk.

Odp: Nie zgadzam się

Małgorzata Knauff

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Nie mam zdania

Jan Hagemejer

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Nie zgadzam się

Martyna Kobus

Doktor habilitowana nauk ekonomicznych, pracownik Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk

Odp: Nie mam zdania

Małgorzata Zaleska

Profesor ekonomii, dyrektorka Instytutu Bankowości SGH, przewodnicząca Komitetu Nauk o Finansach PAN.

Odp: Nie zgadzam się

Ustalenie powiązania między oprocentowaniem kredytów i depozytów spowodowałoby wdrożenie „stałej marży”, która mogłaby być oderwana od uwarunkowań rynkowych. Równocześnie zmiany oprocentowania depozytów i kredytów powinny zmierzać w podobnym kierunku. Tymczasem obecnie mamy do czynienia ze wzrostem oprocentowania kredytów, przy bardzo powściągliwym stosunku banków do zwiększenia oprocentowania depozytów. Jest to korzystne dla banków z punktu widzenia ich wyników finansowych i możliwe z uwagi na nadpłynność polskiego sektora bankowego oraz dalszy wzrost wartości depozytów ulokowanych w bankach w 2021 r. Nie jest to jednak zadawalające z punktu widzenia deponentów, którym oferuje się głęboko ujemne realne oprocentowanie depozytów. Skoro zatem niektórzy chcą pomagać kredytobiorcom dotkniętym wysokim oprocentowaniem, to dlaczego nie rozważają pomocy deponentom, którzy realnie tracą swoje oszczędności. Podkreślić jednak należy, że oba pomysły (pomocy kredytobiorcom i/lub deponentom w warunkach rosnącej inflacji) nie są trafione.

Andrzej Rzońca

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej, członek rad nadzorczych i doradczych.

Odp: Nie zgadzam się

Cezary Wójcik

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Nie zgadzam się

Jerzy Wilkin

Profesor ekonomii, kierownik Zakładu Integracji Europejskiej w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.

Odp: Zgadzam się

Andrzej Cieślik

Profesor ekonomii, pracownik Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Zgadzam się

Pomysł sam w sobie nie jest najgorszy, natomiast jest mało realny do wprowadzenia w praktyce.

Michał Brzoza-Brzezina

Profesor ekonomii, pracownik Katedry Ekonomii Ilościowej w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Piotr Dworczak

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Northwestern, członek grupy badawczej GRAPE.

Odp: Nie zgadzam się

Moim zdanie takie rozwiazanie niewiele da. Banki finansuje kredyty z wielu zrodel, a depozyty sa tylko jednym z nich. W zwiazku z tym stawka depozytow nie odzwierciedla kosztu finansowania bankow. Jezeli banki beda zmuszone kwotowac w oparciu o stawki depozytow, to po prostu zazadaja od klientow wyzszej stalej marzy jako rekompensate za dodatkowe ryzyko i koszty zabezpieczenia.

Michał Myck

Doktor hab. nauk ekonomicznych, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA), wykładowca Uniwersytetu w Greifswaldzie.

Odp: Nie mam zdania

Michał Rubaszek

Profesor nauk ekonomicznych, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Nie zgadzam się

Jeżeli tak, to powinno być powiązane z poziom oprocentowania depozytów w całym sektorze bankowym, a nie z oprocentowaniem depozytów w danym banku (co by implikowało stałą marżę odsetkową).

Łukasz Rachel

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt na University College London.

Odp: Nie mam zdania

Wydaje mi się że najczytelniejsze byłoby powiązanie ze stopą referencyjną NBP, aczkolwiek nie mam mocnego zdania - to zagadnienie techniczne które wymaga pogłębionych analiz.

Krzysztof Jajuga

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Inwestycji Finansowych i Zarządzania Ryzykiem oraz dyrektor Instytutu Zarządzania Finansami na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

Odp: Nie mam zdania

Paweł Strzelecki

Doktor hab. nauk ekonomicznych, adiunkt w Instytucie Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Nie zgadzam się

Diabeł tkwi w szczegółach. Nie uważam, że byłoby to klarowne rozwiązanie. Jeśli już zmieniać system to może w kierunku bezpośredniego powiązania ze stawkami referencyjnymi NBP. A może lepsze byłoby upowszechnianie quasi-stałego (zmienianego co kilka lat) oprocentowania kredytów hipotecznych?

Małgorzata Iwanicz-Drozdowska

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Systemu Finansowego w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Nie zgadzam się

Łukasz Hardt

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Ekonomii Politycznej na WNE UW.

Odp: Nie zgadzam się

Łukasz Woźny

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Nie mam zdania

Wojciech Charemza

Profesor ekonomii, wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Odp: Nie zgadzam się

Dorota Skała

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt w Instytucie Ekonomii i Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego.

Odp: Nie mam zdania

Regulowanie oprocentowania kredytów w bankach przez państwo stanowi bardzo poważną ingerencję w ich działalność. Wymuszenie powiązania oprocentowania kredytów z jakąkolwiek wielkością jest ingerencją w strategię działalności banku, ale może być tłumaczona ważnym interesem społecznym. Istnieją ograniczenia maksymalnego oprocentowania pożyczek, więc podobne ograniczenia można w teorii wprowadzić w bankach w kontekście kredytów hipotecznych. Jednak pojawia się wątpliwość, kto na takim rozwiązaniu skorzysta. Banki będą ograniczać udzielanie niskooprocentowanych kredytów do osób najwięcej zarabiających, więc nie wpłynie to na poprawę sytuacji osób obecnie wykluczonych z rynku kredytów hipotecznych. Dochodowość banków w Polsce jest stosunkowo wysoka, w porównaniu do krajów Europy Zachodniej, a marże odsetkowe są znacznie wyższe. Wydaje się więc, że banki posiadają pewne pole do manewru jeśli chodzi o oprocentowanie kredytów. Jednak jakość portfela kredytowego jest znacznie niższa i banki uwzględniają potencjalne koszty niespłaconych kredytów w swoich marżach. Obniżenie marż może spowodować mniejszą ofertę kredytową i ograniczenie jej do najbogatszych klientów. Największy potencjał rzeczywistego wsparcia kredytobiorców i potencjalnych kredytobiorców mają dwa największe banki w Polsce, PKO BP i Pekao, których najważniejszym akcjonariuszem jest Skarb Państwa. Nie ma przeciwskazań, aby te banki wprowadziły niżej oprocentowane kredyty hipoteczne, których oprocentowanie mogą powiązać z depozytami albo ustalić na stałym, niskim poziomie. Nie widać aby te banki podobne inicjatywy podejmowały na większą skalę.

Marek Dąbrowski

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Odp: Nie zgadzam się

Raczej nie. Lepszym, bo wzmacniającym konkurencję między bankami, rozwiązaniem byłoby wprowadzenie dalszych ułatwień przy przenoszeniu kredytu z jednego banku do innego (zmiana wierzyciela).

Eugeniusz Gatnar

Profesor ekonomii, pracownik Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Odp: Nie zgadzam się

Już raczej ze stopą depozytową NBP. Niskie oprocentowanie depozytów wynika z nadpłynności sektora (tarcze, oszczędności itp.) i banki nie potrzebują pieniędzy. Kwotowanie stawek WIBOR jest obarczone podejrzeniem, że banki je zawyżają, bo potem same je wykorzystują. Zresztą udowodniony przypadek manipulacji LIBORem jest ciągle w pamięci wielu ludzi.

Joanna Tyrowicz

Profesor ekonomii, członkini Rady Polityki Pieniężnej, współzałożycielka i członkini zarządu think-tanku GRAPE.

Odp: Nie mam zdania

Jest wiele powodów, dla których oprocentowanie kredytów nie jest powiązane z oprocentowaniem depozytów, to cecha naszego świata i systemu bankowego (banki nie pożyczają "swoich" depozytów, dlatego nazywamy to systemem bankowym, obserwujemy kreacje pieniądza, i takie tam drobiazgi). Powrót do systemu Sparkasse sprzed 150 lat jest równie możliwy co powrót do świata bez samochodów, samolotów, itp. Czy jest możliwe odejście od interbankingu i przejście na jakieś inne rozwiazanie? Z różnych względów WIBOR nie mierzy kosztu kapitału, wiec na pewno warto szukać alternatyw, ale na spokojnie i ze zrozumieniem konsekwencji, a nie na hurra.

Jan Werner

Profesor ekonomii na Uniwersytecie w Minnesocie

Odp: Nie mam zdania

Teza 4: Organy nadzoru finansowego powinny zakazać lub istotnie ograniczyć dostępność kredytów hipotecznych ze zmienną stopą procentową, bo obciążają one ryzykiem stopy procentowej tylko jedną stronę transakcji (klientów banków).

Liczba respondentów: 29

Opinie ekspertów (29)

Marcin Piątkowski

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Akademii Leona Koźmińskiego.

Odp: Nie zgadzam się

Marek Kośny

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

Odp: Nie mam zdania

W dłuższej perspektywie jest to na pewno pożądany kierunek, nie jestem jednak przekonany, czy rozwiązania zakazowo-nakazowe są w tym miejscu właściwe. Kredyty tego typu są już oferowane, ale mało popularne ze względu na ich koszt. Wymuszenie takiego rozwiązania ograniczyłoby niewątpliwie dostępność kredytów.

Witold M. Orłowski

Profesor ekonomii, wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie, były rektor tej uczelni.

Odp: Nie zgadzam się

Michał Brzeziński

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Zgadzam się

Grzegorz Gorzelak

Profesor ekonomii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Małgorzata Knauff

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Nie mam zdania

Jan Hagemejer

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Nie zgadzam się

Martyna Kobus

Doktor habilitowana nauk ekonomicznych, pracownik Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk

Odp: Zgadzam się

Małgorzata Zaleska

Profesor ekonomii, dyrektorka Instytutu Bankowości SGH, przewodnicząca Komitetu Nauk o Finansach PAN.

Odp: Nie zgadzam się

Nie powinno dążyć się do zakazywania oferowania różnych tradycyjnych produktów bankowych, a powinno się dalej rzetelnie edukować społeczeństwo i uczyć odpowiedzialności za podejmowane decyzje kredytowe. W przypadku banków finansujących swoją działalność krótkoterminowymi depozytami nie jest prawdą, że kredyty hipoteczne obciążają ryzykiem tylko klientów banków. Warto przy tym zastanowić się jak sprawić, aby kredyty hipoteczne były oferowane w większej skali na stałą stopę procentową przez banki hipoteczne, finansujące się listami zastawnymi, czyli długoterminowymi, dłużnymi papierami wartościowymi.

Andrzej Rzońca

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej, członek rad nadzorczych i doradczych.

Odp: Nie zgadzam się

Cezary Wójcik

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Nie zgadzam się

Jerzy Wilkin

Profesor ekonomii, kierownik Zakładu Integracji Europejskiej w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.

Odp: Nie zgadzam się

Andrzej Cieślik

Profesor ekonomii, pracownik Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Odp: Nie zgadzam się

W przypadku kraju o niskiej inflacji taki pomysł miałby sens, natomiast w obecnych warunkach polskich gdy zmierzamy do dwucyfrowej lub wyższej inflacji tego typu pomysł nie jest dobry, ponieważ może wiązać się z upadkiem systemu bankowego.

Michał Brzoza-Brzezina

Profesor ekonomii, pracownik Katedry Ekonomii Ilościowej w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Piotr Dworczak

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Northwestern, członek grupy badawczej GRAPE.

Odp: Nie zgadzam się

Zgadzam się, ze byłoby pozadane, by kredyty ze stałym oprocentowaniem stały się w Polsce bardziej popularne (tak jest na Zachodzie). Jednak zakazy lub sztuczne ograniczanie dostępności kredytów ze zmienna stopa to nie jest dobre rozwiazanie w krótkim okresie, bo banki i tak przerzuca koszty dostosowań na klientów. Bardziej sensownym rozwiązaniem byłoby stworzenie systemu zachęt dla banków do oferowania bardziej korzystnych dla klientów kredytów ze stałym oprocentowaniem. Konieczna jest tez edukacja społeczna w tym zakresie.

Michał Myck

Doktor hab. nauk ekonomicznych, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA), wykładowca Uniwersytetu w Greifswaldzie.

Odp: Nie zgadzam się

Alternatywą dla kredytów hipotecznych ze zmienną stopą procentową są kredyty ze stałą, a nie z niską, stopą procentową… Stała stopa kredytu wyznaczana przez bank musi uwzględnić ryzyko wzrostu stóp WIBOR powyżej jej poziomu, co przekłada się na wyższe marże i w ostateczności może okazać się mało korzystne dla potencjalnych kredytobiorców.

Michał Rubaszek

Profesor nauk ekonomicznych, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

Kredyty o stałej stopie procentowej mają pewne zalety, ale także wady - np. są bardziej kosztowne, ze względu na to, że zawierają w sobie koszty premii za ryzyko terminowe. Poza tym, w kredytach o stałej stopie zawarte jest także ryzyko związane z możliwością wzrostu realnej stopy procentowej, które się realizuje w scenariuszu niskiej inflacji.

Łukasz Rachel

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt na University College London.

Odp: Zgadzam się

Należy wprowadzać rozwiązania promujące, w przyszłości, kredyty ze stałym oprocentowaniem, ale również pozostawić wybór. Oczywiście edukacja ekonomiczna jest tutaj bardzo istotna.

Krzysztof Jajuga

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Inwestycji Finansowych i Zarządzania Ryzykiem oraz dyrektor Instytutu Zarządzania Finansami na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.

Odp: Nie zgadzam się

Paweł Strzelecki

Doktor hab. nauk ekonomicznych, adiunkt w Instytucie Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej.

Odp: Zgadzam się

Może nie zakazać, ale istotnie ograniczyć. Oczywiście ograniczyłoby to zdolność kredytową klientów w czasach niskich stóp procentowych. Ale czy to właśnie nadmierna zdolność kredytowa w okresie niskich stóp procentowych nie jest w dłuższym terminie źródłem problemów?

Małgorzata Iwanicz-Drozdowska

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Systemu Finansowego w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Nie zgadzam się

Kredytobiorca powinien mieć możliwość wyboru - stała czy zmienna stopa procentowa (patrz: Rekomendacja S i zasady tam określone)

Łukasz Hardt

Profesor ekonomii, kierownik Katedry Ekonomii Politycznej na WNE UW.

Odp: Nie mam zdania

Kwestia złożona. Z jednej strony warto, aby rosła popularność kredytów o stałej stopie, ale z drugiej ograniczy to drożność kanału kredytowego polityki pieniężnej, co może oznaczać konieczność istotniejszych podwyżek stóp procentowych ze strony NBP. Należy pamiętać, że kredyty hipoteczne zaciągane są na wiele lat i w tym czasie będą i okresy spadku kosztu pieniądza, jak i jego wzrostu. Teraz stopy proc. idą w górę, ale przecież przez długi czas podstawowa stopa wynosiła 1,5 proc., a w okresie pandemii 0,1 proc.

Łukasz Woźny

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor w Szkole Głównej Handlowej.

Odp: Nie zgadzam się

Wojciech Charemza

Profesor ekonomii, wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Odp: Zgadzam się

Dorota Skała

Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt w Instytucie Ekonomii i Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego.

Odp: Zdecydowanie się zgadzam

Rola nadzoru finansowego w Polsce jest bardzo istotna, szczególnie uwzględniając dotychczasowe negatywne doświadczenia z kredytami frankowymi. Kredyty hipoteczne są najpoważniejszym zobowiązaniem zaciąganym przez gospodarstwa domowe, ale większość klientów nie rozumie mechanizmów tego zobowiązania i długoterminowych konsekwencji dla swojego budżetu. Edukacja finansowa w Polsce jest na katastrofalnie niskim poziomie i nawet najbardziej wykształceni klienci banków nie posiadają odpowiednich narzędzi do rzeczywistej oceny ryzyka finansowego, na które są narażeni przy podpisywaniu umowy kredytowej. W związku z tym nadzór finansowy powinien ograniczyć ryzyko dla klienta, potencjalnie kosztem wyższego oprocentowania. Należy bowiem pamiętać, że zaciągnięcie kredytu na stałą stopę procentową na kolejne 20 lat może spowodować, że oprocentowanie naszego kredytu za pięć lat może być wyższe od stawek na rynku. Z drugiej strony, stała stopa może uchronić gospodarstwa domowe od strat przy wzrostach rynkowych stóp procentowych, których w długim okresie nie można wykluczyć.

Marek Dąbrowski

Doktor hab. nauk ekonomicznych, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Odp: Nie zgadzam się

Raczej nie. 1) Wskazane byłoby, aby przed udzieleniem kredytów podmiotom nieprowadzącym działalności gospodarczej banki były zobowiązane do przedstawienia oferty w dwóch wariantach: ze stałym i zmiennym oprocentowaniem oraz wyjaśniania różnic między nimi. 2) Należy też pamiętać, że stopy procentowe nie zawsze muszą rosnąć; mogą też być obniżane, jak działo się w latach 2013-2020.

Eugeniusz Gatnar

Profesor ekonomii, pracownik Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Odp: Nie zgadzam się

Klienci powinni mieć wybór, gdyż w horyzoncie spłaty kredytu 20-30 lat kredyty o stałej stopie mogą być droższe. Zresztą niewiele banków w Polsce je oferuje. A tak naprawdę ta stała stopa nie jest na zawsze, tylko na okres 5 lat. a potem raty są na nowo przeliczane.

Joanna Tyrowicz

Profesor ekonomii, członkini Rady Polityki Pieniężnej, współzałożycielka i członkini zarządu think-tanku GRAPE.

Odp: Zdecydowanie się nie zgadzam

W ogóle nie rozumiem tego zdania, zmienna stopa procentowa w tym samym stopniu obciąża banki co klientów, dopóki nie ma portfeli depozytów o tej samej zapadalności co portfele kredytów i to handlowalnych. Ćwiczyliśmy juz raz sekurytyzację kredytów hipotecznych i skończyło się to raczej słabo, wiec nie wiem, czy na dziś jest wielki entuzjazm, żeby do tematu przymierzyć się ponownie. Nawet gdyby była, brak jeszcze drugiej strony rynku (portfeli depozytów)...

Jan Werner

Profesor ekonomii na Uniwersytecie w Minnesocie

Odp: Zgadzam się