Czytaj więcej
Ekonomiści nie mają cienia wątpliwości: obecność w Unii Europejskiej jednoznacznie się Polsce opłaca.
Teza 1: Bilans korzyści i kosztów gospodarczych z tytułu członkostwa Polski w Unii Europejskiej jest jednoznacznie pozytywny.
Liczba respondentów: 47
Opinie ekspertów (47)
Napływ inwestycji bezpośrednich, który zaczął się w połowie lat 90., gdy stało się wysoce prawdopodobne, że Polska wejdzie do UE, umożliwił szybkie przekształcenie naszej gospodarki z deficytowej w osiągającą w ostatnich latach stałe nadwyżki eksportowe. Ważne dla oceny bilansu korzyści i kosztów wejścia do UE jest wzięcie pod uwagę, że zyski firm powstałych w ramach globalnych sieci wytwórczych były w dużej części reinwestowane w Polsce. Dzięki napływowi nowych technologii nadal możemy liczyć na zwiększania się wydajności i relatywnie wysokie tempo wzrostu PKB pomimo szybkiego starzenia się naszego społeczeństwa
Dostępne badania które starają się to oszacować sugerują pozytywny wpływ rzędu 10-35% dochodu na mieszkańca. Oznacza to bardzo duży, jednoznacznie pozytywny wpływ. Potwierdzają to jednoznaczne opinie i odczucia Polaków.
To jest tak oczywiste, ze nawet nie bardzo jest co tutaj komentować. Warto jednak zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, Polska ma zapewniony dostęp do jednolitego rynku europejskiego. Po drugie, jest odbiorcą znaczącej części funduszy unijnych.
Korzyści i koszty członkostwa Polski w UE na początku i obecnie są przy tym nie w pełni porównywalne. Kilkanaście lat temu Polska znajdowała się na innym niż dzisiaj etapie rozwoju, a ponadto Unia Europejska w 2004 r. i dzisiaj to „dwa różne światy”. Dzisiejsza unia jest bardziej zbiorem poszczególnych państw narodowych niż wspólnotą. Interesy gospodarcze poszczególnych państw zawsze odgrywały istotną rolę przy podejmowaniu decyzji, ale w ostatnim czasie jest to coraz bardziej widoczne na forum unijnym.
Wskazują na to profesjonalnie przygotowane raporty
Zawsze istnieje problem oszacowania utraconych korzyści z decyzji o nieprzystąpieniu do UE. Wydaje się jednak, że taki kontrfaktyczny scenariusz narażałby Polskę na wiele niebezpieczeństw i jedynie teoretycznie dawał jakieś pozytywy np: możliwości większego pola manewru (elastyczności w regulacjach), czy mniejsze bodźce do emigracji. Zatem bilans do tej pory uważam za jednoznacznie pozytywny.
Dzięki obecności w UE Polska miała szansę na skuteczny pościg za krajami bardziej rozwiniętymi. Jestem przekonana, że bez uczestnictwa w Europejskich mechanizmach wsparcia i wspólnotowym rynku proces doganiania (catching up) byłby znacznie wolniejszy (lub wręcz niemożliwy).
O korzyściach płynących z wejścia do Unii łatwo przekonać się porównujących sytuację gospodarczą w nowych krajach członkowskich z sytuacją gospodarczą w innych krajach post-komunistycznych. Bardzo ważną rolę odegrał już sam okres przygotowań do akcesji – nadał on kierunek i impet reformom. Wprowadzanie reform jest procesem trudnym, bo na każdej reformie – nawet takiej z dużym bilansem pozytywnym – jedni wygrywają, a inni przegrywają. Koszty często widoczne są natychmiast, natomiast na zyski trzeba poczekać. Zakotwiczenie reform w celu nadrzędnym i cieszącym się dużym poparciem społecznym – jakim było wejście do Unii – pozwoliło na szybkie i sprawne wcielenie reform w życie.
Moim zdaniem wystarczy porównać jak zmieniały się przez ostatnie 30 lat kraje byłego bloku wschodniego, które wstąpiły i nie wstąpiły do Unii Europejskiej, aby ocenić bilans korzyści i kosztów.
Nieuznawanie bardzo korzystnego bilansu gospodarczego członkostwa Polski w UE jest dla mnie jednoznacznym dowodem na brak dość elementarnej wiedzy ekonomicznej albo krańcowo złej woli w tej ocenie.
Być może słowo "bilans" jest mylące dla części dyskutantów, ponieważ ono kojarzy się wyłącznie z aspektami finansowymi. Gdyby wyłącznie na nie spojrzeć, w kategoriach dostępnej sprawozdawczości, to nie ma standardów międzynarodowych sporządzania takich sprawozdań. Stąd swoboda, często nadmierna, z której korzystają strony debaty o korzyściach. Jednakże oprócz aspektów finansowych, czy pieniężnych, są aspekty cywilizacyjne (porządek prawny), wizerunkowe (postrzegane ryzyko/bezpieczeństwo), polityczne (wspólnota interesów), migracyjne, rozwojowe, społeczne, kulturowe itd. Określenie "bilans" nie obejmuje ich.
Należy podkreślić, że korzyści to nie tylko fundusze, a koszty to nie tylko sama składka. Wśród "korzyści pozafunduszowych" trzeba wyartykułować przede wszystkim szeroko rozumiany transfer wiedzy dzięki wymianie handlowej i inwestycjom zagranicznym. Jako jednoznacznie pozytywny oceniam także bilans handlowy (eksport/import) oraz bilans przepływu inwestycji zagranicznych.
Teza 2: Bilans korzyści i kosztów z tytułu członkostwa Polski w UE byłby pozytywny nawet w przypadku, gdybyśmy nie otrzymywali unijnych funduszy.
Liczba respondentów: 47
Opinie ekspertów (47)
Fundusze europejskie odegrały istotną rolę, ale główną korzyścią z wejścia do UE stało się nasze znalezienie się w grupie gospodarek CEMS (Central European Manufacturing Core), z których pochodzi około połowa eksportu Europy. Daje to szanse na to, że nasza gospodarka będzie zmieniać się i unowocześniać wraz ze zmieniającymi się wymogami globalnej gospodarki.
Transfery netto to tylko część zysków; korzyści które wynikają ze swobodnej wymiany handlowej w ramach Wspólnego Rynku, przepływu kapitału, ludzi i technologii, silniejszej wspólnej pozycji w handlu międzynarodowym są jeszcze bardziej istotne.
Decydowałyby tu kwestie bezpieczeństwa strategicznego, oraz mobilności kapitału i siły roboczej, co stanowi dobre zabezpieczenie w razie nieoczekiwanych zaburzeń rynku wewnętrznego.
Główną korzyścią jest dostęp do jednolitego rynku europejskiego, który jest największym rynkiem na świecie. Bez tego dostępu nie byłoby mowy o rozwoju Polski. Ten dostęp daje o wiele większe korzyści niż fundusze unijne.
Uważam, że ograniczanie się w dyskusji do kwestii unijnych funduszy jest naiwnością. Gdyby pozytywy ograniczały się tylko do tego to być może lepiej byłoby nie wchodzić, bo wielkość i rozdział funduszy są kwestią uznaniową a naprawdę ważne są obowiązujące w gospodarce regulacje i czynniki rozwijające gospodarkę.
Dużo istotniejsze niż fundusze UE są korzyści: (1) ze swobodnego przepływu dóbr, pracy i kapitału (o czym świadczy chociażby to, że są kraje, takie jak Norwegia, czy Szwajcaria, które za możliwość udziału we wspólnym rynku, są gotowe słono płacić); (2) wzrostu bezpieczeństwa; (3) systemu obrony indywidualnych wolności i praworządności, oraz - co wynika z poprzednich punktów - (4) zdecydowanego wzrostu wiarygodności (która przyciąga kapitał do Polski i obniża premię za ryzyko uwzględnianą w koszcie finansowania).
Główna korzyść to udział w Jednolitym Rynku
Korzyści płynące z członkostwa w UE, to nie tylko fundusze, to również wolny handel, wolny przepływ kapitału i członkostwo w strefie Schengen. To programy wymiany studentów i naukowców. To możliwość koordynacji polityki w wielu dziedzinach z innymi krajami. Dziś większość wyzwań przed którymi stoimy - polityka ochrony danych osobistych, opodatkowanie gigantów technologicznych i korporacji międzynarodowych, walka z pandemią i zmianami klimatycznymi, etc - wymaga rozwiązań globalnych. Żaden kraj nie jest w stanie rozwiązań tych kwestii w pojedynkę.
Wpływ UE nie ogranicza się do transferu środków finansowych, ale również do zmian otoczenia regulacyjno-instytucjonalnego kraju członkowskiego. W przypadku byłych krajów komunistycznych była to zmiana na lepsze.
Dzięki funduszom UE uruchomiono m.in. wydatki na infrastrukturę, gdzie barierą był nie tyle brak pieniędzy, co nieudolność procedur efektywnej realizacji zamówień publicznych. Ale korzyści z UE wykraczają zdecydowanie poza fundusze. To po pierwsze dostęp do Jednolitego Rynku, dzięki któremu eksport jest głównym czynnikiem wzrostu krajów EŚW, znacząca poprawa warunków życia na wsi, poprawa demokratycznych i rynkowych standardów (w tym znacząca redukcja korupcji), wzrost konkurencji w sektorach wcześniej zmonopolizowanych i oczywiście postęp techniczny, który nastąpił dzięki m.in. bezpośrednim inwestycjom zagranicznym. Unia to tzw. commitment device, która wymusiła zmianę standardów szeregu dziedzin życia. Wystarczy popatrzeć na naszych bliskich i dalekich sąsiadów poza UE, aby zobaczyć jak wygląda scenariusz alternatywny.
Najważniejsze korzyści z tytułu członkostwa Polski w UE (podobnie jak i innych krajów) to korzyści handlowe, wynikające głównie z funkcjonowaniu na Jednolitym Rynku Europejskim. Jest także wiele innych, pozahandlowych, korzyści o charakterze cywilizacyjnym.
Transfery unijne są złożoną konstrukcją, mają znaczenie dla wielu sektorów i całych gospodarek. Różnice w przypadku istnienia samych transferów (np. pomocowych) względem przynależności do wspólnoty UE łatwo dostrzec spoglądając na sytuację Ukrainy, Tunezji, czy nawet Maroka. Bycie poza granicami UE to obrazowo biorąc "trzeci świat", ze wszystkimi problemami tego pojemnego określenia.
Opisana sytuacja jest na tyle abstrakcyjna, że nie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem. Polska znajduje się na określonym poziomie rozwoju gospodarczego i swego rodzaju "rezygnacja" z funduszy byłaby nieporozumieniem.
Teza 3: Gdyby Polska miała stać się płatnikiem netto do unijnego budżetu, powinna rozważyć wyjście z UE.
Liczba respondentów: 47
Opinie ekspertów (47)
Wyjście z UE byłoby ekonomicznym nonsensem choćby z tego względu, że pogorszyłoby to znacznie konkurencyjność polskich firm i polskiego rolnictwa na rynku europejskim. Nie uczestniczylibyśmy także w wielu europejskich programach pomagających unowocześniać nie tylko gospodarkę.
Korzyści z obecności w Unii maja charakter długookresowy. Fakt dokładania się do budżetu oznaczałby, że, po pierwsze, jesteśmy bogatym krajem, a po drugie, finansowalibyśmy w ten sposób popyt zewnętrzny, czyli i tak wyszlibyśmy, w długim okresie, na swoje.
Zdecydowanie nie ponieważ są państwa będące płatnikami netto, a występowanie z Unii nie jest tam nawet rozważane, ponieważ Unia zapewnia dostęp do jednolitego rynku europejskiego.
Podkreślić należy słowo rozważyć, co nie oznacza konkretnej decyzji. Członkostwa w UE nie można bowiem rozpatrywać tylko przez pryzmat korzyści finansowych. Niemniej jednak udział we Wspólnocie powinien wiązać się z korzyściami gospodarczymi dla poszczególnych państw. Jeśli nie ma korzyści z udziału w jakimś projekcie to działa się na szkodę danego państwa. Pamiętać należy też, że Unia Europejska jest przede wszystkim projektem politycznym, a zatem członkostwo w UE powinno przynosić zarówno korzyści gospodarcze, jak i polityczne oraz społeczne.
Zależy od skali dopłat do budżetu oraz otoczenia instytucjonalnego UE. Wyjście z UE mogłoby być rozważane tylko w sytuacji możliwego trwałego, jaskrawego i szkodliwego ograniczenia suwerenności kraju / trwałego konfliktu interesów z dominującymi w UE krajami, co zabijałoby potencjał rozwoju. Na dzień dzisiejszy nie ma takiej sytuacji.
Powinniśmy przestać traktować obecność we Wspólnocie jedynie w uproszczonych kategoriach pieniężnych, tzn. ile środków (netto) możemy dostać.
Zob. komentarz powyżej wyjaśniający źródła głównych korzyści z członkostwa w UE.
Zostanie płatnikiem netto będzie oznaczało, że Polska ma świetnie rozwiniętą, zamożną gospodarkę i tym bardziej będzie korzystać z Jednolitego Rynku (nie grozi nam przez najbliższe 10-20 lat)
Naturalnym jest, że przekraczając pewien względny poziom rozwoju, np. medianę czy średnią dochodu możemy stać się płatnikiem netto. Na tym właśnie polega solidarność.
Bardzo bym się z tego ucieszył, bo to znaczyłoby, że Polska ma ponadprzeciętny PKB per capita w skali unijnej i należy do najbardziej rozwiniętych krajów UE.
Gdyby tak było to wszyscy płatnicy netto wyszliby z UE. Korzyści uczestnictwa we wspólnym rynku, swoboda przepływów towarów, kapitału itd. a także udział we wspólnych przedsięwzięciach UE są tak ogromne, że rozważanie ich wyłącznie z punktu widzenia budżetu państwa jest pozbawione sensu.
To zależy od perspektywy czasowej. Jeśli kiedyś w przyszłości osiągniemy być może poziom PKB per capita np. w wysokości 125% średniej unijnej, to bycie płatnikiem netto nie powinno oznaczać zasadności wyjścia. Są przecież inne pola do odnoszenia korzyści z członkostwa.
Teza 4: Gdyby Polska wystąpiła z UE, rozwijałaby się szybciej niż pozostając we Wspólnocie.
Liczba respondentów: 47
Opinie ekspertów (47)
Wyjście z UE mogłoby pogorszyć stan naszej demokracji i niezależność instytucji potrzebnych dla prawidłowego funkcjonowania mechanizmów rynkowych, które dają gospodarce dynamizm i zdolność do przekształceń strukturalnych. Z czasem czekałby nas okres stagnacji, jaka charakteryzuje kraje, w których władze faworyzują państwowe lub quasi państwowe monopole i zmniejszają zakres działania mechanizmów rynkowych.
Rozwój gospodarczy opiera się na swobodnej wymianie technologii, łatwo dostępnych środkach produkcji, zdrowej konkurencji, silnych instytucjach i długoterminowej przewidywalności i stabilności politycznej, głębokich i trwałych rynkach zbytu, infrastrukturze, itd. Wspólnota pozytywnie wpływa na każdy z tych czynników, nie widzę więc żadnego powodu dlaczego rozwój miałby przyspieszyć przy wystąpieniu z niej. Wręcz przeciwnie, jestem głęboko przekonany że tempo rozwoju spadłoby dramatycznie w stosunku do ostatnich dwóch dekad.
W żadnym wypadku nie miałoby to miejsca, ponieważ rozwój Polski jest powodowany przez dostęp do jednolitego rynku europejskiego. Bez tego dostępu trudno jest mówić o jakimkolwiek rozwoju.
Scenariusz, w którym po wystąpieniu teraz z UE Polska rozwijałaby się szybciej jest w mojej ocenie skrajnie mało prawdopodobny. Wystawialibyśmy się na ryzyka polityczne, kursowe, większą niepewność prowadzenia biznesu i większą niepewność jeśli chodzi o bezpieczeństwo nie otrzymując w nic istotnego w zamian. Dotyczy to nawet możliwości przyciągania imigrantów.
W krótkim okresie nie mam zdania. W długim okresie - zdecydowanie nie.
Skutki wystąpienia z UE trudno sobie nawet wyobrazić. Fundusze grają tutaj drugorzędną rolę, a pierwszorzędną utrata korzyści z handlu, wypadnięcie z europejskich łańcuchów produkcji, monopolizacja i oligarchizacja gospodarki.
Byłaby to gospodarcza, polityczna i cywilizacyjna katastrofa.
Problem rozwoju ma wiele wymiarów, obejmuje nie tylko tempo rozwoju, ale też jakość tego rozwoju. Pojęcie jakości dotyczy środowiska naturalnego, warunków pracy, dbałości o bezpieczeństwo konsumentów, dbałości o reguły konkurencji. Osiągnięcie parametrów "dobrego rozwoju" poza UE przez samą Polskę jest mało prawdopodobne. Ponadto, przykład Brexitu pokazuje skalę trudności po odcięciu się od bliskich rynków (pracy, zbytu, dostaw itd).
Przewiduję zdecydowanie ujemny bilans konsekwencji w handlu zagranicznym oraz istotną przewagę niekorzyści nad korzyściami w związku z przepływami inwestycji zagranicznych.