Czy w takim systemie emerytalnym, jaki od ponad dwóch dekad mamy w Polsce, potrzebny jest minimalny wiek emerytalny? Wysokość emerytury jest uzależniona przede wszystkim od sumy odprowadzonych składek, czyli zakumulowanych oszczędności. Można argumentować, że pracownicy na tej podstawie sami będą wiedzieli, jak długo powinni pracować, aby uzyskać satysfakcjonujące świadczenie.
Można iść dalej i pytać, czy w ogóle potrzebny jest nam obowiązkowy system emerytalny i jakiekolwiek regulacje w odniesieniu do oszczędności na starość. Odpowiadając na oba te pytania, trzeba pamiętać o tym, że wszyscy mamy tendencję do tego, żeby inaczej myśleć o odległej przyszłości niż o dniu dzisiejszym. Większą wagę przypisujemy temu, co dzieje się teraz. Jednocześnie w społeczeństwie mamy takie podejście, że grupy zagrożone np. ubóstwem zasługują na to, żeby objąć je wsparciem i opieką. Rozwiązaniem łączącym te dwie sprawy jest obowiązkowy system emerytalny, którego elementem może – choć nie musi - być minimalny wiek emerytalny. Ten parametr systemu również odnosi się do naszych tendencji do dyskontowania przyszłości. To prawda, że w systemie zdefiniowanej składki nasze emerytury będą zależały od naszego zgromadzonego kapitału emerytalnego i tego w jakim wieku przejdziemy na emeryturę. Jednak w polskim systemie żeby uzyskać minimalną emeryturę, wystarczy płacić składki przez 20 i 25 lat (w przypadku kobiet i mężczyzn). Stąd może pojawić pytanie, czy - skoro możemy sobie przeliczać, jak nasze świadczenia będą rosły z każdym kolejnym rokiem pracy, to minimalny wiek emerytalny w ogóle jest potrzebny?
Z tej perspektywy patrząc, samo istnienie minimalnego świadczenia – do którego dopłaca państwo – wymaga istnienia minimalnego wieku, w którym to świadczenie można zacząć pobierać. W przeciwnym wypadku ludzie mogliby mieć pokusę, żeby przechodzić na emeryturę po przepracowaniu 20 lat, nawet jeśli mają dopiero 40 lat.
Zamysł systemu, który obecnie w Polsce funkcjonuje, opiera się na połączeniu odkładanych składek i przyszłej emerytury - a każdy kolejny rok pracy ma przekładać się na wyższy kapitał i wyższe świadczenie emerytalne. Niestety, struktura tego systemu i wiek odchodzenia na emeryturę sprawiają, że odsetek osób, które mogą liczyć co najwyżej na emeryturę minimalną, będzie rósł. Te osoby nie będą widziały przełożenia dłuższej pracy na wyższą emeryturę , co oznacza, że bodźce zachęcające do dłuższej pracy, wynikające ze związku odłożonego kapitału i wysokości świadczenia, nie zadziałają.
Czyli przybywało będzie osób, które nawet jeśli będą pracowały po przekroczeniu wieku emerytalnego, to i tak będą otrzymywały świadczenie minimalne? A skoro tak, to nie ma sensu pracować dłużej?