Na ile wojna i sankcje przeciw Rosji ważą ciągle na gospodarce unijnej? Ceny energii co prawda wróciły do poziomu sprzed wojny. Ale mówi się o słabości niemieckiej gospodarki. To też będzie miało skutki dla Polski i dla całej Unii.
Pozytywną rzeczą jest to, ze ceny gazu spadły do poziomu sprzed wojny, a nawet do tego sprzed podwyżki przed wojną. I to, że magazyny gazu są wypełnione w 90 proc. Ale ceny gazu w Europie są cztery razy wyższe niż w USA i rynki oczekują, że jeszcze wzrosną trochę jesienią i zimą. Ta różnica pozostanie, bo mamy inne podejście do zmiany klimatycznej i tego, jak z nią walczymy. To waży ma konkurencyjności Niemiec, a ta przekłada się na słabszą koniunkturę w Polsce. Jest spowolnienie w Chinach, ważnym rynku dla niemieckich eksporterów. No i oczywiście za wcześnie jest, by ogłaszać zwycięstwo nad inflacją. Wystarczy posłuchać, jak ostrożnie wypowiada się prezes EBC Christine Lagarde. A wyższe stopy procentowe też mają wpływ na koniunkturę. Kolejny negatywny czynnik to fakt, że eksport niemiecki, i w ogóle europejski do Rosji spadł dramatycznie. Obserwujemy, że część idzie przez Kaukaz i Azję Środową, ale to jet mało, ok. 10 proc. Natomiast na to miejsce weszły Turcja i Chiny ze swoim eksportem do Rosji. Widzimy też, że ponieważ Zachód zablokował w dużej mierze system SWIFT dla Rosji – transakcje w walutach zachodnich – to Chińczycy eksportują w swojej walucie. Stanowi ona teraz mniej więcej dwie trzecie eksportu, a w 2016 roku to było tylko 10 proc. Widzimy, że inne kraje zaczynają eksportować do Rosji, używając waluty chińskiej. To dzieje się w niewielkim stopniu, ale trend już się zaczął. Widzimy również, że kraje takie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Indie i Turcja, eksportując do Rosji, otrzymują płatności w swojej walucie. Coś zaczyna się zmieniać w gospodarce światowej. BRICS oficjalnie mówi, że chce więcej handlować w walutach narodowych i ich nowy bank będzie pożyczał w tych walutach. Istnieje możliwość, że w długim terminie dominacja dolara na światowych rynkach zostanie trochę naruszona. Z jednej strony z powodu sankcji. Z drugiej z powodu zamrożenia rezerw rosyjskich. To uświadomiło innym krajom, że jak wdadzą się w konflikt z Zachodem, to też może je to spotkać. Lokowanie rezerw w USD czy euro jest mniej atrakcyjne. Dlatego EBC bardzo ostrożnie wypowiada się o możliwości użycia tych rezerw do odbudowy Ukrainy.
Z tego, co pani mówi, wynika, że sankcje nie tak bardzo zaszkodziły, jakbyśmy chcieli. Bo lukę wypełniają Chiny, Turcja i inne kraje z BRICS.
Sankcje działają i szkodzą, ale to będzie widoczne w średnim okresie. Jeśli z Zachodu nie płyną najnowsze technologie, to wzrost produktywności będzie wolniejszy. Produkty z Chin i Turcji nie są tak zaawansowane technologicznie. Natomiast w tym momencie wiele rzeczy, które kupowano z Zachodu, kupuje się od Chin czy Turcji. To było do przewidzenia, bo one nie dołączyły do sankcji.
Może dla pani było to oczywiste. Ale powszechne było raczej oczekiwanie, że od zachodnich sankcji rosyjska gospodarka się wykrwawi. To była nasza arogancja, że bez Zachodu nikt nie jest w stanie gospodarczo funkcjonować? I nagle zobaczyliśmy, że są inne kraje i inne możliwości robienia biznesu?
Nasze powszechne oczekiwania były zbyt optymistyczne. Zapomnieliśmy o dwóch rzeczach. Po pierwsze, Rosja przygotowała się od 2014 roku na sankcje, stawiając na pierwszym miejscu stabilność makroekonomiczną kosztem wzrostu. Byli przygotowani na sankcje, poza zamrożeniem rezerw, to była niespodzianka. Zapomnieliśmy też, że jak blokuje się dostęp do importu, to produkuje się więcej na rynku krajowym. A to rozpędza gospodarkę. W 2022 roku zarejestrowano w Rosji 3,5 mln nowych migrantów, 90 proc. z Azji Środkowej. Jak wybuchła wojna, martwiliśmy się o kraje Azji Środkowej, bo one są bardzo zależne od przekazów pieniężnych swoich obywateli pracujących w Rosji. Myśleliśmy, że ten strumień pieniędzy wyschnie. Tak się nie stało. A ponieważ rubel był przez chwilę dosyć silny, to np. w przypadku Uzbekistanu strumień się podwoił i stanowił równowartość aż jednej czwartej PKB tego kraju. To pokazuje, że gospodarka rosyjska daje sobie radę lepiej, niż przewidywaliśmy.