Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopę referencyjną NBP o 0,75 pkt proc., do 6 proc., znacznie bardziej, niż oczekiwali ekonomiści na podstawie sygnałów wysyłanych przez samych członków RPP. Czy w ostatnich tygodniach w polskiej gospodarce wydarzyło się coś, co uzasadniałoby największą obniżkę stóp od kryzysowego 2008 r.?
Nic takiego się nie wydarzyło. Z punktu widzenia logiki prowadzenia polityki pieniężnej przez niezależny bank centralny zgodnie ze strategią bezpośredniego celu inflacyjnego, ustalonego na 2,5 proc., ta decyzja jest absurdalna. Dlatego ekonomiści są nią zaskoczeni. Ja zaskoczony nie jestem. Od lat powtarzam, że NBP pod kierownictwem prezesa Adama Glapińskiego nie realizuje konstytucyjnego celu tej instytucji, którym jest dbanie o stabilność cen, tylko cel polityczny, jakim jest stabilność władzy Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście, stara się ten cel polityczny realizować tak, aby jak najmniej kolidował z właściwym celem. Dopóki to się udawało, dopóty ekonomiści nie dostrzegali tego, że orientacja NBP na cel inflacyjny jest tylko fasadą. Ale teraz doszło do dużej rozbieżności między celami banku centralnego.
W jaki sposób ostra obniżka stóp miałaby być pomocna dla rządzącego obozu? Przecież wyborcy mogą ją odczytać jako wyraz zaniepokojenia RPP kondycją gospodarki.
RPP tą decyzją chciała pokazać, że kryzys inflacyjny się skończył, wraca normalność, w której rząd znów może sobie pozwolić na hojność, na większe wydatki. W ostatnich latach były przeszkody dla takiej polityki: najpierw był covid, potem wojna w Ukrainie. Teraz mamy przekaz, że najgorsze mamy za sobą, rząd wraca do prospołecznej polityki, z której był znany. Znacząca obniżka stóp wpisuje się w długą listę takich decyzji jak podwyższenie świadczenia na dzieci z 500 do 800 zł, zamiast do 700 zł, jak wcześniej spekulowano, czy 14. emerytura na poziomie 2200 zł netto zamiast na poziomie emerytury minimalnej. Przekaz jest taki: liberałowie mówili, że luźna polityka pieniężna i fiskalna będzie podsycała inflację, a tymczasem ona szybko opada pomimo wydatków i obniżki stóp.
Od lat powtarzam, że NBP pod kierownictwem prezesa Adama Glapińskiego nie realizuje konstytucyjnego celu tej instytucji, którym jest dbanie o stabilność cen, tylko cel polityczny, jakim jest stabilność władzy Jarosława Kaczyńskiego.
Bogusław Grabowski