W kraju trwa licytacja na obietnice wyborcze. Ekonomiści dość zgodnie oceniają, że takie poluzowanie polityki fiskalnej, jakie zapowiadają wszystkie właściwie partie, przy tak wysokiej inflacji, jest nieodpowiedzialne. A tymczasem złoty systematycznie się umacnia, a rentowność obligacji pozostaje stabilna. Jak to wytłumaczyć?
Na kurs złotego wpływają też uczestnicy rynku, którzy nie grają na walutach, nie starają się przewidywać kursu. Chodzi mi o firmy uczestniczące w handlu zagranicznym. Mniej więcej do końca III kwartału 2022 r. mieliśmy do czynienia z dużym wzrostem deficytu handlowego Polski, co wynikało z gwałtownego wzrostu cen kupowanych paliw i surowców energetycznych. Na import gazu, ropy i węgla w ub.r. wydaliśmy dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. To się skumulowało w II i III kwartale, co prowadziło do deprecjacji złotego. Później doszło do spadku cen tych surowców. W tym roku saldo handlowe wyraźnie się poprawiło. To jeden z czynników prowadzących do umocnienia złotego. Drugim są nastroje na globalnym rynku kapitałowym. Inwestorzy grają na to, że najgorsze konsekwencje polityki antyinflacyjnej mamy za sobą. Rośnie więc apetyt inwestorów na ryzyko, co powoduje zainteresowanie aktywami z rynków wschodzących, takich jak Polska. To powoduje aprecjację ich walut. Złoty nie jest odosobniony, szybko umacnia się – przy ponad 20-proc. inflacji - także forint. Nie należy oceniać sytuacji makroekonomicznej w Polsce na podstawie wahań kursu złotego.
Propozycją wyborczą, która budzi najwięcej emocji, jest podwyższenie świadczenia wychowawczego z 500 zł do 800 zł. Program 500+ wymaga waloryzacji?
To nie jest dzisiaj pytanie do ekonomisty. Krytykowałem ten program przed jego wprowadzeniem, m.in. dlatego, że jeśli wprowadzi się taki masowy instrument pomocowy, to z niego nie da się wycofać. Dzisiaj wiemy, że decyzja o wprowadzeniu 500+ była błędem. W uzasadnieniu rząd pisał, że to będzie program pronatalistyczny, zwiększy przyrost naturalny. Jako taki, program ten poniósł kompletną porażkę. A jako instrument redukcji ubóstwa 500+ jest idiotycznie zaprojektowany, powinien mieć próg dochodowy. Wprowadzenie tego programu i jego utrzymywanie to decyzje polityczne. Ekonomista może je oceniać tylko przez pryzmat tego, jak wpływają na kondycję finansów publicznych. A to z kolei zależy od tego, jak taki instrument jest finansowany.
O to, czy program 500+ należy wygasić, zapytałem niedawno uczestników panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”. Większość była temu przeciwna. Zarazem wiadomo, że inflacja zmniejsza siłę nabywczą tego świadczenia, więc de facto ten program wygasza. Jeśli nie chcemy go likwidować, to waloryzacja jest niezbędna?
Podzielam zdanie większości ekonomistów. Teraz ważne jest moim zdaniem to, abyśmy nie przechodzili na waloryzację automatyczną, o wskaźnik inflacji albo tak, aby utrzymać stosunek wysokości świadczenia do płacy minimalnej. Widzimy, że ten program nie jest dobrze zaadresowany, nie realizuje efektywnie swoich celów. Będziemy mieli większą elastyczność zarządzania kosztami tego programu przez kwotowe, a nie automatyczne podwyższanie świadczeń.
Czytaj więcej
Ponad połowa ankietowanych przez nas ekonomistów uważa, że sztandarowy program rządu PiS należy utrzymać w obecnej formie. Jest kosztowny i nieefektywny w realizacji głównych celów, ale jego bezwarunkowość ma dobre strony.