Wysoka rentowność = „nadmierne” zyski?

W trakcie postpandemicznego ożywienia warunki dla wzrostu marż były wyjątkowo korzystne. Luźna globalna polityka fiskalna napędzała popyt zarówno w kraju, jak i za granicą. To się jednak skończyło, marże znajdą się pod presją.

Publikacja: 19.08.2022 19:21

Wysoka rentowność = „nadmierne” zyski?

Foto: mat. pras.

Na przestrzeni ostatnich kwartałów firmy w Polsce notowały bardzo dobre wyniki finansowe. Według danych GUS w pierwszym kwartale bieżącego roku wynik finansowy netto przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 49 osób wyniósł 58,9 mld zł i był o 25 proc. wyższy niż przed rokiem i o ponad 100 proc. wyższy niż w analogicznym okresie 2019 roku. Wysokie zyski firmy zawdzięczały z jednej strony szybko rosnącym przychodom, z drugiej zaś wzrostowi marż. Wśród średnich i dużych firm wskaźnik rentowności ze sprzedaży wyniósł w okresie od stycznia do marca 2022 roku 6,7 proc. i był najwyższy od co najmniej 2009 r.

Choć wysoka inflacja w Polsce wynika przede wszystkim z czynników zewnętrznych, w tym zwłaszcza drożejących surowców energetycznych, to w dyskusjach na temat przyczyn tego zjawiska siłą rzeczy zaczęła się pojawiać rosnąca rentowność firm. Fakt, że oprócz cen importu wzrosły przede wszystkim marże, a nie jednostkowe koszty pracy, stał się dla niektórych dowodem na to, że firmy wykorzystały zewnętrzny szok cenowy jako pretekst do bardziej znaczących podwyżek cen, dzięki czemu osiągnęły „nadmierne” zyski. W rezultacie pojawiły się pomysły ich opodatkowania.

Zabranie głosu w wyżej wspomnianym temacie wymaga przede wszystkim odpowiedzi na pytanie, z jakiego powodu firmy mogły w ostatnim czasie osiągnąć wyższą zyskowność. Pomocne będzie tu równanie wyprowadzone przez Michała Kaleckiego, jednego z najwybitniejszych polskich ekonomistów. Wychodząc od ekonomicznej tożsamości, wedle której wydatki w gospodarce równe są dochodom, dzięki prostym przekształceniom można dojść do wniosku, że na poziomie makro firmy osiągają wysokie marże wtedy, kiedy w gospodarce pojawia się silny popyt, który nie jest finansowany dochodami z pracy. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Polsce od połowy 2021 roku.

Skąd więc może pochodzić impuls popytowy, jeśli nie z wynagrodzeń? Źródeł może być kilka: 1) luźna polityka fiskalna – pobudza popyt bezpośrednio poprzez zakupy dóbr i usług w sektorze publicznym lub pośrednio poprzez transfery do sektora prywatnego; 2) spadająca stopa oszczędności gospodarstw domowych – popyt gospodarstw domowych może być finansowany nie tylko z bieżących dochodów, ale też z oszczędności (aktywów) bądź kredytów; 3) dobra koniunktura na świecie – popyt napędzać może większa sprzedaż zagraniczna; 4) wzrost akumulacji brutto – wyższy popyt może też wynikać z aktywności inwestycyjnej firm i wzrostu gromadzonych przez nie zapasów.

W trakcie postpandemicznego ożywienia warunki dla wzrostu marż były więc wyjątkowo korzystne. Luźna globalna polityka fiskalna napędzała popyt zarówno w kraju, jak i za granicą. Przeznaczone dla sektora prywatnego transfery zostały w pierwszej fazie po wybuchu pandemii zaoszczędzone, co pozwoliło na ich późniejsze wykorzystanie. Dodatkowo firmy w odpowiedzi na wysokie zapotrzebowanie na swoje produkty również zwiększyły swoją aktywność zakupową, zwłaszcza jeśli chodzi o akumulację zapasów.

Czy uzasadnione jest więc twierdzenie, iż firmy w Polsce osiągnęły w ostatnim czasie „nadmierne” zyski? Raczej nie. W wyniku wystąpienia silnego impulsu popytowego doszło do wzrostu aktywności w sferze realnej, ale pojawiła się też presja na wzrost cen. Co do zasady notowana od połowy ubiegłego roku wysoka rentowność firm jest więc efektem rynkowej gry popytu i podaży.

Biorąc pod uwagę pojawienie się w gospodarce presji cenowej spowodowanej wysokim popytem, można oczywiście zastanawiać się, czy w takim razie polityka fiskalna była odpowiednio skalibrowana. Nie wydaje się jednak, żeby pomysł szeroko zakrojonego opodatkowania „nadmiernych” zysków firm był najbardziej odpowiednim narzędziem walki z inflacją.

Przede wszystkim, opodatkowanie zysków mogłoby działać antycyklicznie i przeciwdziałać w jakimś stopniu nakręceniu się inflacji, ale tylko gdyby wprowadzone było kilka kwartałów temu. Jednak w świetle wysokiej niepewności co do perspektyw gospodarczych, jaka wówczas panowała, nie wydaje się, żeby ten postulat był wtedy możliwy do zrealizowania.

Co więcej, nawet gdyby w fazie ożywienia gospodarczego wprowadzono dodatkowe opodatkowanie zysków, to mogłoby ono zadziałać jako narzędzie antycykliczne tylko wtedy, gdyby pozyskane z tego tytułu środki nie były następnie przeznaczone na transfery dla gospodarstw domowych. Obecnie wydaje się, że podatek od „nadmiernych” zysków postrzegany jest jako środek walki z negatywnymi skutkami inflacji, tj. źródło finansowania różnego rodzaju subsydiów, a nie jako sposób na jej przeciwdziałanie.

Dodatkowo, z punktu widzenia przeciwdziałania inflacji, dużo korzystniej byłoby w fazie boomu zacieśniać politykę fiskalną przede wszystkim w obszarze transferów do sektora prywatnego, a nie poprzez opodatkowanie zysków. Takie zacieśnienie polityki fiskalnej z jednej strony ograniczyłoby ryzyko nakręcenia się spirali marżowo–płacowej (sytuacji, w której w odpowiedzi na wzrost cen spowodowany wzrostem marż rewidowane w górę są żądania płacowe), a tym samym utrwalenia się inflacji na wysokim poziomie. Z drugiej nie zniechęcałoby to firm do inwestowania.

W tym momencie wchodzimy w fazę spowolnienia gospodarczego. Słabnący popyt będzie negatywnie oddziaływał na dynamikę przychodów, a wysokie koszty surowców, materiałów, energii i pracy najprawdopodobniej przyczynią się też do spadku marż. Wprowadzenie w tym momencie szeroko zakrojonego podatku od zysków – zwłaszcza tych przeszłych – miałoby więc wymiar nie antycykliczny, tylko silnie procykliczny. Mogłoby to przyspieszyć walkę z rozpędzoną już inflacją, ale prawdopodobnie za cenę jeszcze silniejszego spadku aktywności w gospodarce, w tym zwłaszcza inwestycji firm.

Autor jest starszym ekonomistą w Banku BNP Paribas.

Bank jest partnerem panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”

Na przestrzeni ostatnich kwartałów firmy w Polsce notowały bardzo dobre wyniki finansowe. Według danych GUS w pierwszym kwartale bieżącego roku wynik finansowy netto przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 49 osób wyniósł 58,9 mld zł i był o 25 proc. wyższy niż przed rokiem i o ponad 100 proc. wyższy niż w analogicznym okresie 2019 roku. Wysokie zyski firmy zawdzięczały z jednej strony szybko rosnącym przychodom, z drugiej zaś wzrostowi marż. Wśród średnich i dużych firm wskaźnik rentowności ze sprzedaży wyniósł w okresie od stycznia do marca 2022 roku 6,7 proc. i był najwyższy od co najmniej 2009 r.

Pozostało 89% artykułu
Panel ekonomistów
Trampolina do sukcesu: członkostwo w UE jest motorem rozwoju gospodarki
Panel ekonomistów
Większe wydatki na rolnictwo? Ekonomiści: nie tędy droga.
Panel ekonomistów
Większe dotacje nie uzdrowią unijnego rolnictwa
Panel ekonomistów
Unia Europejska jest dobra dla rolników. Ale mogłaby być lepsza.
Panel ekonomistów
NBP niepotrzebnie dotuje banki komercyjne? Opinie ekonomistów
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił