W połowie maja GUS podał wstępny szacunek PKB w I kwartale. Dane okazały się sporo lepsze od oczekiwań, spadek rok do roku wyniósł tylko 0,2 proc. Sporo ekonomistów zareagowało na te dane entuzjastycznie, twierdząc, że trzeba będzie podnieść prognozy wzrostu na cały 2023 r., z około 0,5 proc. być może nawet w okolice 2 proc. Tymczasem w ostatnich dniach poznaliśmy komplet danych dotyczących sytuacji w głównych sektorach gospodarki w kwietniu. I wygląda na to, że początek II kwartału był w polskiej gospodarce nawet słabszy niż I kwartał. Dołek spowolnienia nie jest jeszcze za nami?
Dane za I kwartał były nieco lepsze od oczekiwań, a dane za kwiecień – przede wszystkim te dotyczące produkcji przemysłowej – były nieco gorsze. W dużym stopniu te dwa zaskoczenia się znoszą. Prognozę wzrostu PKB w całym 2023 r. od dawna mamy dość wysoką, na poziomie 1,2 proc. Ani wstępny szacunek PKB w I kwartale, ani te kwietniowe dane, nie skłoniły nas do zmiany tej prognozy. Podtrzymujemy też ocenę, że kolejne miesiące będą już lepsze, szczególnie jeśli chodzi o sprzedaż detaliczną, ale też produkcję budowlano-montażową. W przypadku sprzedaży, będzie to efekt malejącej inflacji i poprawiających się nastrojów konsumenckich. Z kolei aktywność w budownictwie nadal napędzał będzie zbliżający się koniec czasu na wykorzystanie funduszy z budżetu UE na lata 2014-2020, a także cykl wyborczy, przede wszystkim w samorządach. Największym znakiem zapytania jest dynamika produkcji przemysłowej. Dotąd podtrzymywał ją eksport, ale ożywienie gospodarcze w strefie euro ma dychotomiczny charakter. Widoczne jest przede wszystkim w sektorze usługowym, a w przetwórstwie przemysłowym, od którego zależy nasz eksport, utrzymuje się dekoniunktura.
Spadek produkcji przemysłowej w Polsce, poza energetyką i górnictwem, jest skoncentrowany w branżach powiązanych z budownictwem mieszkaniowym oraz konsumpcją. To nie pozwala oczekiwać, że produkcja odbije, gdy tylko odbije popyt konsumpcyjny?
Branże eksportowe stabilizują produkcję w przetwórstwie, na wyraźnych minusach są branże zaopatrujące budownictwo oraz pozostałe. Nasze przypuszczenie, że II półrocze będzie lepsze – także w przemyśle – opiera się na założeniu, że tempo wzrostu płac przekroczy wtedy inflację, czyli tempo wzrostu cen. To będzie czynnik oddziałujący w kierunku pobudzenia konsumpcji i aktywności w niektórych branżach przemysłu.