Atak Rosji na Ukrainę i jego konsekwencje dla Polski – w tym osłabienie złotego, które jeszcze podbiło i tak już najwyższą od dekad inflację – ożywiły debatę na temat naszego członkostwa w strefie euro. Jak wynika z naszej sondy wśród szerokiego grona ekonomistów (wyniki opisywaliśmy miesiąc temu), niemal 65 proc. z nich uważa, że wydarzenia w Ukrainie są argumentem na rzecz możliwie szybkiego przyjęcia wspólnej europejskiej waluty. Jeszcze większy odsetek ankietowanych, niemal 70 proc., zgadzał się z tezą, że w strefie euro Polska byłaby bezpieczniejsza finansowo.
Nowe argumenty na rzecz członkostwa w strefie euro nie muszą jednak sprawiać, że bilans korzyści i kosztów takiej decyzji byłby automatycznie dodatni. Ten bilans na pewno się zmienił, ale koszty wciąż mogą przeważać nad potencjalnymi korzyściami. Przekonany o tym jest prof. Adam Glapiński, prezes NBP, który ocenił niedawno, że przyjęcie euro istotnie spowolniłoby rozwój polskiej gospodarki, a Polacy jeździliby do Niemiec zbierać szparagi. Wcześniej, w grudniu ub.r., twierdził, że o przyjęciu euro będziemy mogli myśleć dopiero wtedy, gdy pod względem poziomu rozwoju zbliżymy się do Niemiec, czyli za około 20 lat.
Czytaj więcej
Już samo rozpoczęcie przygotowań do przyjęcia przez Polskę wspólnej waluty pomogłoby wesprzeć złotego i opanować inflację.
Logika bierności
O to, czy z rezygnacją z własnej waluty rzeczywiście trzeba tak długo czekać, również zapytaliśmy grono wybitnych ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego „Rzeczpospolitej”. Z tezą, że „starania o przyjęcie euro Polska powinna rozpocząć dopiero wtedy, gdy pod względem poziomu rozwoju gospodarczego dogonimy Niemcy”, nie zgodził się żaden z 37 uczestników tej sondy. Ponad 89 proc. ankietowanych odrzuciło (w tym zdecydowanie) ten pogląd. Pozostałych 11 proc. nie miało w tej kwestii wyrobionego zdania.
– To twierdzenie nie ma sensu. Przy obecnych rozwiązaniach instytucjonalnych Polska nie ma żadnych szans na dogonienie Niemiec. Oznaczałoby to, że przyjęcie euro zostałoby w praktyce odłożone do momentu, który nigdy nie nastąpi, co byłoby wyjątkowo szkodliwe dla polskiej gospodarki – komentuje prof. Andrzej Cieślik z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Dogonienie Niemiec będzie trudne i potrwa długo. Argument, że trzeba na to poczekać, to sugerowanie odłożenia przyjęcia euro na nieokreśloną przyszłość. Jeśli mamy kiedyś dogonić Niemcy, to raczej będąc w strefie euro niż poza nią – dodaje prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej.