Zwiększenie oprocentowania depozytów to kluczowy cel gospodarczy rządu - deklarował w maju premier Mateusz Morawiecki. Rząd próbuje to osiągnąć zwiększając atrakcyjność oferty obligacji skarbowych, aby skłonić banki do konkurowania o oszczędności Polaków. To ewidentnie działa: w czerwcu sprzedaż obligacji detalicznych była rekordowa. Problem w tym, że te papiery nie ściągają płynności z gospodarki. To, co odłożą gospodarstwa domowe, wydać może rząd, także na transfery dla gospodarstw domowych. Jednocześnie wpływ podwyższenia oprocentowania obligacji na oprocentowanie depozytów w bankach na razie nie jest wyraźnie widoczny.
Czytaj więcej
Sprzedaż obligacji skarbowych dla inwestorów indywidualnych sięgnęła w czerwcu niemal 14,1 mld zł. To nowy rekord, wielokrotnie wyższy od poprzedniego. Hitem okazały się obligacje antyinflacyjne, choć w praktyce nie pozwalają ochronić siły nabywczej oszczędności przed wzrostem cen.
Rząd dysponuje jednak instrumentem, który może bezpośrednio wpłynąć na oprocentowanie lokat w bankach. To podatek od zysków kapitałowych, znany powszechnie jako podatek Belki, od nazwiska byłego ministra finansów, z którego inicjatywy został wprowadzony w 2002 r. Podatek obniża stopę zwrotu z wszelkich aktywów finansowych o 19 proc. Jego zniesienie albo zwieszenie oznaczałoby więc automatycznie podwyższenie oprocentowania lokat i innych produktów oszczędnościowych, nawet przy niezmienionych stopach procentowych. To zaś mogłoby zwiększyć skłonność gospodarstw domowych do oszczędzania, co na dłuższą metę pomogłoby stłumić inflację. Propozycję zawieszenia podatku Belki w odniesieniu do depozytów bankowych zgłosili na początku lipca posłowie Polski 2050. Nie spotkała się jednak z aprobatą rządu, choć nie byłaby dla budżetu państwa dużym obciążeniem.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 2021 r. wpływy do budżetu z tytułu podatku Belki wyniosły nieco ponad 4,1 mld zł, ale z tego zaledwie 1,4 mld zł stanowił podatek od zysków z lokat oraz funduszy kapitałowych. W tym roku te wpływy będą większe ze względu na wzrost stóp procentowych, ale rezygnacja z nich i tak nie byłaby dla rządu dużym obciążeniem, np. w zestawieniu z kosztami Tarczy Antyinflacyjnej (NBP ocenia je na blisko 40 mld zł rocznie).