Krytycy unijnego zakazu rejestracji nowych aut spalinowych, który ma obowiązywać od 2035 r., obawiają się m.in. tego, że jego konsekwencją będzie znaczący spadek dostępności samochodów. Dla dużej części użytkowników aut, szczególnie z biedniejszych krajów UE, samochody elektryczne będą bowiem zbyt drogie. Tak można wyjaśnić to, że przeciwników śrubowania norm emisji nowych aut najwięcej jest w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie niskie na tle unijnej średniej zarobki przekładają się na niski udział aut EV w całkowitej liczbie nowo rejestrowanych pojazdów (w Polsce, jak wynika z niedawnej analizy ACEA, ten udział wynosił w 2022 r. 5 proc.).
Chińska wojna cenowa
Te obawy mogą się okazać nieuzasadnione. „To tylko kwestia czasu, kiedy ceny pojazdów z napędem elektrycznym spadną wraz ze wzrostem penetracji rynku” – przekonują w opublikowanej w poniedziałek analizie ekonomiści z Allianz Trade.
Jak zauważają, w Chinach, gdzie auta zasilane z gniazdka (tzn. elektryczne i hybrydy plug-in) mają około 25-proc. udział w sprzedaży, ich duża dostępność i konkurencja producentów już przekłada się na spadek cen. W branży mówi się nawet o wojnie cenowej, w ramach której tylko w tym roku ponad 40 producentów aut elektrycznych w Chinach zaoferowało promocje dochodzące do 20 proc. Co istotne, lawinę obniżek cen uruchomiła amerykańska Tesla, która obniżyła ceny swoich aut także w Europie i USA. Ale, jak oceniają analitycy z Allianz Trade, na tych rynkach wojny cenowej na razie nie będzie, bo – inaczej niż w Chinach – popyt na samochody wciąż odbudowuje się po pandemii Covid-19. Cenowa dostępność aut z napędem elektrycznym zwiększy się dopiero wtedy, gdy wróci równowaga między popytem na te pojazdy a ich podażą.
Czytaj więcej
Słaby popyt, zmiana strategii, nowy koncept – przyczyny wycofania z oferty modeli samochodów są różne. Tu znajdziesz wszystkie wycofane w najbliższym czasie z produkcji modele aut.