Elektromobilność to półśrodek. Konieczna jest zmiana nawyków

Aby doprowadzić do neutralności klimatycznej transportu w Europie, trzeba ograniczyć liczbę aut, a nie tylko zastąpić samochody spalinowe elektrycznymi – ocenia większość ekonomistów.

Publikacja: 09.05.2023 03:00

Elektromobilność to półśrodek. Konieczna jest zmiana nawyków

Foto: Adobe Stock

Krytycy unijnego zakazu rejestracji nowych aut spalinowych, który ma obowiązywać od 2035 r., obawiają się m.in. tego, że jego konsekwencją będzie znaczący spadek dostępności samochodów. Dla dużej części użytkowników aut, szczególnie z biedniejszych krajów UE, samochody elektryczne będą bowiem zbyt drogie. Tak można wyjaśnić to, że przeciwników śrubowania norm emisji nowych aut najwięcej jest w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie niskie na tle unijnej średniej zarobki przekładają się na niski udział aut EV w całkowitej liczbie nowo rejestrowanych pojazdów (w Polsce, jak wynika z niedawnej analizy ACEA, ten udział wynosił w 2022 r. 5 proc.).

Chińska wojna cenowa

Te obawy mogą się okazać nieuzasadnione. „To tylko kwestia czasu, kiedy ceny pojazdów z napędem elektrycznym spadną wraz ze wzrostem penetracji rynku” – przekonują w opublikowanej w poniedziałek analizie ekonomiści z Allianz Trade.

Jak zauważają, w Chinach, gdzie auta zasilane z gniazdka (tzn. elektryczne i hybrydy plug-in) mają około 25-proc. udział w sprzedaży, ich duża dostępność i konkurencja producentów już przekłada się na spadek cen. W branży mówi się nawet o wojnie cenowej, w ramach której tylko w tym roku ponad 40 producentów aut elektrycznych w Chinach zaoferowało promocje dochodzące do 20 proc. Co istotne, lawinę obniżek cen uruchomiła amerykańska Tesla, która obniżyła ceny swoich aut także w Europie i USA. Ale, jak oceniają analitycy z Allianz Trade, na tych rynkach wojny cenowej na razie nie będzie, bo – inaczej niż w Chinach – popyt na samochody wciąż odbudowuje się po pandemii Covid-19. Cenowa dostępność aut z napędem elektrycznym zwiększy się dopiero wtedy, gdy wróci równowaga między popytem na te pojazdy a ich podażą.

Czytaj więcej

Z tymi modelami musimy się pożegnać. Koniec spalinowych „N-ek” Hyundaia

Deficyt surowców

Jeśli te przewidywania się sprawdzą, droga do neutralności klimatycznej transportu w UE, której elementem jest zakaz rejestracji aut spalinowych, może się znacząco wydłużyć. Tak sugerują wyniki sondy wśród uczestników panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”. Ponad 60 proc. spośród 26 ekonomistów, którzy wzięli udział w tej rundzie panelu, zgodziło się z tezą, że „aby doprowadzić do neutralności klimatycznej transportu w UE potrzebne jest znaczące ograniczenie liczby aut na drogach, niezależnie od ich napędu (i emisyjności)”.

– Całkowita elektryfikacja transportu w Europie jest niemal niemożliwa – przy założeniu dominacji prywatnego transportu samochodowego. Jej wymogi materiałowe i energetyczne są zbyt duże w porównaniu z możliwościami wydobycia surowców i pozyskania energii zeroemisyjnej. Nawet gdyby to było możliwe do realizacji w sensie technicznym, to byłoby niesamowicie kosztowne środowiskowo i ekonomicznie – tłumaczy dr Maciej Grodzicki z Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek zarządu Polskiej Sieci Ekonomii. Jak dodaje, zamiast do elektryfikacji transportu Europa powinna stopniowo ograniczać opłacalność korzystania z samochodów osobowych.

Zmiana nawyków

– Transport indywidualny ma duże zalety oraz stanowi jeden z fundamentów gospodarki europejskiej. Jest utopią, że ludzi uda się pokojowo przesadzić do transportu zbiorowego. Mimo to zdecydowanie się zgadzam, że liczba aut musi zostać zredukowana. Nie dysponujemy dostateczną ilością energii, aby zasilić tę samą liczbę samochodów elektrycznych, co dotychczasowych spalinowych – dodaje dr hab. Łukasz Goczek, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Wątpliwości nie ma też dr hab. Michał Mackiewicz, prof. Uniwersytetu Łódzkiego. – Mam niestety wrażenie, że nasze dotychczasowe wysiłki ograniczenia emisyjności są jak próby przykrycia słonia chusteczką do nosa. Najwyższy czas powiedzieć, że jeżeli chcemy Ziemię przekazać przyszłym pokoleniom w stanie, który będzie nadawał się do życia, nasz dotychczasowy styl życia jest nie do utrzymania – mówi.

Ekonomiści, którzy uważają, że zeroemisyjny transport jest możliwy nawet przy założeniu, że liczba aut nie zmaleje, na ogół wskazują, że elektryfikacja floty aut musi iść w parze z rozwojem technologii wychwytywania gazów cieplarnianych.

Krytycy unijnego zakazu rejestracji nowych aut spalinowych, który ma obowiązywać od 2035 r., obawiają się m.in. tego, że jego konsekwencją będzie znaczący spadek dostępności samochodów. Dla dużej części użytkowników aut, szczególnie z biedniejszych krajów UE, samochody elektryczne będą bowiem zbyt drogie. Tak można wyjaśnić to, że przeciwników śrubowania norm emisji nowych aut najwięcej jest w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie niskie na tle unijnej średniej zarobki przekładają się na niski udział aut EV w całkowitej liczbie nowo rejestrowanych pojazdów (w Polsce, jak wynika z niedawnej analizy ACEA, ten udział wynosił w 2022 r. 5 proc.).

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Panel ekonomistów
Rząd marnuje szansę na naprawę podatku Belki
Panel ekonomistów
Ekonomiści: Euro nie sparaliżowałoby polskiej gospodarki
Panel ekonomistów
Jakub Borowski: Polska gospodarka ma polisę ubezpieczeniową od globalnych zawirowań
Panel ekonomistów
Euro w Polsce. Czy prezes NBP ma rację? Zapytaliśmy ekspertów
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Panel ekonomistów
Trampolina do sukcesu: członkostwo w UE jest motorem rozwoju gospodarki