Jakie zapóźnienia? Infrastrukturalne, strukturalne, dochodowe?
Mówiąc o luce rozwojowej, mam na myśli różnicę w dochodzie na mieszkańca, która w czasach socjalizmu bardzo się pogłębiła. Na początku transformacji wynosił on mniej niż 30 proc. dochodu na mieszkańca w Niemczech, a teraz około 65 proc. Wciąż więc mamy sporo do nadrobienia, ale luka ta nigdy nie była tak mała. Poza tym, gdybyśmy utrzymali tempo wzrostu gospodarczego, jakie mieliśmy od początku transformacji, to mniej więcej za kolejne 30 lat dołączylibyśmy do grona krajów najbogatszych. Niemniej, przeszły szybki wzrost nie jest gwarantem przyszłego szybkiego wzrostu. A nad perspektywami rozwojowymi polskiej gospodarki zawisły ciemne chmury.
Dlaczego?
Spójrzmy, jakie są źródła wzrostu gospodarczego na najogólniejszym poziomie. Po pierwsze to praca, po drugie inwestycje, po trzecie – wzrost produktywności. Co dzieje się w Polsce? Na skutek starzenia się ludności nakłady pracy będę się kurczyć w bardzo szybkim tempie, do 2050 r. zmniejszą się mniej więcej o jedną czwartą. Oczywiście niedostatek rąk do pracy może być zastąpiony przez maszyny, tyle tylko że w ostatnim czasie w Polsce mało się inwestuje. Pod względem udziału inwestycji w PKB ciągniemy się w ogonie Europy. Tymczasem są one także bardzo potrzebne do dalszego wzrostu produktywności, ze względu na etap rozwoju, na którym jesteśmy. Nasz rozwój przez ostatnich 30 lat był napędzany przez szczególne mechanizmy wzrostu, takie jak usuwanie marnotrawstwa, masowego w socjalizmie, czy budowa od podstaw handlu, sektora finansowego i wielu innych sektorów, blokowanych wcześniej z powodów ideologicznych. Te mechanizmy już się wyczerpały, na pewno nie będą działać z podobną siłą, jak w przeszłości. Potrzebne są więc nowe recepty, żebyśmy mogli utrzymać szybki wzrost.
Przejdźmy do recept, jak podtrzymać szybki wzrost.
Zacznijmy od nakładów pracy w warunkach starzenia się ludności. Nie ma skuteczniejszego sprawdzonego sposobu na co najmniej złagodzenie skutków tego negatywnego trendu niż podnoszenie wieku emerytalnego. Polska przed tym wyzwaniem niechybnie stanie, choć może jeszcze jakiś czas udawać, że problemu nie ma. Nie da się mieć jednocześnie umiarkowanych podatków, przyzwoitych emerytur i niskiego wieku emerytalnego.
W kampanii wyborczej nikt nie zaproponuje podniesienia wieku emerytalnego.
Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by mówić o tym w pozbawionej emocji i kalkulacji politycznych debacie ekspertów. Jeśli będziemy utrzymywać stan obecny, czyli niski wiek emerytalny, to konsekwencją tego będą głodowe świadczenia, rosnące podatki i coraz mniejsze nakłady publiczne na inne cele niż emerytury. W ciągu następnych 30 lat relacja liczby emerytów do liczby pracujących ma się podwoić, a to oznacza, że albo przeciętna emerytura w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia musi spaść o połowę, albo „składki” emerytalne wzrosną dwukrotnie, albo budżet będzie coraz więcej dokładał do emerytur kosztem innych zadań publicznych.
Jak podnieść stopę inwestycji?
Tu warto zadać pytanie, dlaczego ona spadła w Polsce? Skoro w tym czasie w innych krajach europejskich rosła, to przyczyny muszą być wewnętrzne, a nie zewnętrzne. Odpowiada za nią wszystko to, co osłabiło ochronę własności i zwiększyło niepewność, czyli odwrót od podziału władzy i problemy z praworządnością, dalszy spadek efektywności sądownictwa, objawiający się istotnym wydłużeniem przeciętnego czasu rozwiązywania sporów, zwłaszcza w sprawach gospodarczych, czy wreszcie znaczący wzrost korupcji. W rankingu krajów uporządkowanych od najmniejszej do największej korupcji, przygotowywanym przez Transparency International, spadliśmy z 29. na 45. miejsce.
Same firmy w kontekście niskiej skłonności do inwestycji wskazują też ogromną niepewność regulacyjną.
To bardzo ważny czynnik, choć należący do tej samej grupy. W 2016 r. padł rekord produkcji prawa w Polsce, później ta produkcja nieco wyhamowała, ale poniżej produkcji sprzed 2015 roku spadła tylko raz – w 2020 r., kiedy covid także posłów i urzędników zatrzymał w domach. Poza tym przesuwała się ona w kierunku obszarów, na które przedsiębiorcy są szczególnie wrażliwi, czyli w kierunku zmian w podatkach. Ostatnie lata to ciągłe, pospieszne i wielokrotnie poprawiane zmiany w regulacjach podatkowych. Ogólny problem z praworządnością uderzył szczególnie mocno w polskie małe firmy, ponieważ te duże i zagraniczne potrafią się przed nim zabezpieczać, opierając kontrakty nie na polskim prawie i rozstrzygając spory nie przed polskimi sądami. Skuteczną ochronę ich inwestycjom zapewnia nasze członkostwo w Unii Europejskiej. Ta kotwica wyjaśnia, dlaczego napływ inwestycji zagranicznych nie zmniejszył się w ostatnich latach.