Wzrost cen nieruchomości, który wyraźnie zwolnił na przełomie lat 2022 i 2023, w ostatnich miesiącach ponownie ostro przyspieszył. To efekt gwałtownego wzrostu popytu, spowodowanego rządowym programem „Pierwsze mieszkanie”, ale też zmianą wytycznych KNF dotyczących kalkulacji zdolności kredytowej nabywców. Rosnące ceny przyciągają na rynek nieruchomości krótkoterminowych inwestorów, którzy dodatkowo napędzają zwyżki.
Mieszkalnictwo stało się ważnym tematem w tegorocznej kampanii wyborczej. Rząd PiS jeden ze swoich postulatów zrealizował już przed wyborami: w lipcu ruszył program „Pierwsze mieszkanie”, którego elementem są preferencyjne kredyty dla nabywców pierwszego lokum. Teraz premier Mateusz Morawiecki zapowiedział dodatkowo wielką ofensywę modernizacji zasobu starych nieruchomości.
Opozycja również ma liczne pomysły na to, jak uzdrowić rynek nieruchomości, który – i w tej kwestii, jak się zdaje, panuje wśród polityków zgoda – takiej kuracji wymaga. PO zapowiada na przykład dopłaty do najmu. Tym razem żadne z ugrupowań nie ma jednak na sztandarach podatku katastralnego, czyli od wartości nieruchomości, choć ten pomysł w różnych kontekstach powraca w polskiej debacie publicznej od 30 lat. I nieustannie budzi kontrowersje.
Czytaj więcej
Podatek katastralny to wrzutka, która co jakiś czas pojawia się w przestrzeni publicznej. Głównie w formie straszaka – że może jeszcze nie dziś, ale przyjdzie taki moment, że któryś z rządów w poszukiwaniu pieniędzy zdecyduje się na takie atomowe rozwiązanie. Polacy kochają posiadać mieszkania na własność, a nie wynajmować. Ponadto nieruchomości to także najpopularniejsza forma lokowania kapitału. Nic dziwnego, że „kataster” wywołuje takie emocje.
Jak się okazuje, podatek katastralny dzieli również ekonomistów, uczestników klubu eksperckiego „Rzeczpospolitej”. Z tezą, że „w Polsce należy wprowadzić podatek katastralny od każdej nieruchomości mieszkaniowej, która nie jest głównym miejscem zamieszkania właściciela” zgodziło się 41 proc. spośród 35 uczestników tej sondy. Dokładnie taki sam jest odsetek przeciwników tego postulatu, ale zdecydowany sprzeciw zgłosiło tylko 6 proc. ankietowanych. Zdecydowane poparcie wyraziło 12 proc. Można więc mówić o minimalnej przewadze zwolenników podatku katastralnego.