Do takich wniosków prowadzą przedwyborcze komentarze analityków z Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA. „W obszarze reform bezpośrednio wpływających na poziom dochodów gospodarstw domowych, grupą społeczną, której najwięcej korzyści przyniosła polityka rządu Zjednoczonej Prawicy w drugiej kadencji, byli emeryci i renciści” – konkluduje zespół pod kierownictwem dr hab. Michała Mycka, dyrektora CenEA, uczestnika panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”.
Czytaj więcej
NBP nie przejmuje się wartością naszej waluty. Złoty traci tym więcej, im częściej mówi prof. Adam Glapiński. Sytuację próbuje ratować rząd, ale czy prezes PFR ma to w swoich kompetencjach? Przed posiadaczami kredytów we frankach i przedsiębiorcami trudny czas. Po wyborach złoty może jednak stracić na wartości jeszcze bardziej.
Analitycy z CenEA pod uwagę wzięli zmianę dochodów gospodarstw domowych pod wpływem zmian w polityce podatkowo-świadczeniowej z uwzględnieniem wzrostu płac i inflacji. Innymi słowy, sprawdzili, jak w minionych czterech latach wzrosły lub spadły dochody różnych grup społecznych w porównaniu do hipotetycznego scenariusza, w którym – przy takim samym wzroście płac i cen, z jakim faktycznie mieliśmy do czynienia - obowiązywałby stan prawny sprzed drugiej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy. Ne wzięli natomiast pod uwagę tymczasowych zmian podatków i świadczeń wprowadzonych w odpowiedzi na Covid-19 i wojnę w Ukrainie (np. elementów tzw. tarcz antykryzysowej, antyinflacyjnej i energetycznej), choć przyznają, że „reakcja rządu na te dwa kryzysy i wprowadzone – najczęściej tymczasowe – rozwiązania, powinny być ważnym elementem podsumowania działań rządzącej koalicji przed zbliżającymi się wyborami”.
Co wynika z ich wyliczeń? Przede wszystkim, pakiet rozwiązań podatkowo-świadczeniowych przyjętych w latach 2019-2023 zwiększył dochody do dyspozycji gospodarstw domowych o 23,2 mld zł rocznie, podczas gdy pakiet przyjęty w latach 2015-2019 zwiększył te dochody o 70 mld zł rocznie. To przede wszystkim konsekwencja tego, że w drugiej kadencji rząd Zjednoczonej Prawicy nie wprowadził tak szeroko zakrojonego programu świadczeń, jak Rodzina 500+ z pierwszej kadencji.