Unijne fundusze ważniejsze niż reformy sądów

PiS zapowiada, że w trzeciej kadencji dokończy reformę sądownictwa. Oznaczałoby to prawdopodobnie konflikt z UE i w konsekwencji utratę unijnych funduszy. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że taka transakcja się nie opłaca.

Publikacja: 04.10.2023 03:00

Premier Mateusz Morawiecki na konwencji PiS

Premier Mateusz Morawiecki na konwencji PiS

Foto: Fotorzepa, Michał Kolanko

– Reforma sądownictwa nie udała się przez opór zewnętrzny, ale tym razem się uda – mówił we wrześniu na jednym ze spotkań z wyborcami wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ton tej wypowiedzi sugeruje, że Zjednoczona Prawica jest gotowa dokończyć zmiany w sądownictwie wbrew zaleceniom Komisji Europejskiej.

To może doprowadzić do odcięcia Polski od unijnych funduszy – nie tylko 23 mld zł dotacji na realizację Krajowego Planu Odbudowy, ale też części pieniędzy ze standardowego budżetu UE na lata 2021–2027, których wypłaty uzależnione są od przestrzegania przez beneficjentów zasad praworządności.

– Możemy stracić część pieniędzy z nowego unijnego budżetu, bo wciąż obowiązuje zasada pieniądze za praworządność. Tymczasem partia rządząca jakoś nie spieszy się ze spełnieniem podstawowych wymogów, a nawet zapowiada, że „dokręci śrubę” w wymiarze sprawiedliwości po wyborach – przestrzegał niedawno w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC. Same Ministerstwo Finansów spodziewa się zresztą, że już w 2024 r., gdy nie będzie można liczyć na środki z budżetu na lata 2014–2020, gwałtownie zmaleją transfery z UE do Polski.

Gdzie jest racja stanu

Zwolennicy kontynuowania reform wbrew zaleceniom KE argumentują, że na dłuższą metę będzie to ważniejsze dla Polski niż fundusze z UE, których znaczenie jest w tym kontekście umniejszane. – Środki z KPO tak naprawdę – upraszczając – nie mają żadnego znaczenia. Liczyliśmy, że to około 0,3 pkt proc. co roku w tempie wzrostu. Przy naszym wysokim tempie to niezauważalne. Wpływ na poziom życia – zerowy – mówił na czerwcowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński.

Ze względu na potencjalnie istotne gospodarcze implikacje reformy sądownictwa, którą chce forsować PiS, uwzględniliśmy ten postulat w sondzie wśród uczestników panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej” na temat kluczowych gospodarczych elementów z programów wyborczych partii politycznych. Wyniki są jednoznaczne: żaden z ankietowanych nie uznał, że zmiany w sądownictwie są w Polsce tak potrzebne, że uzasadniałyby nawet rezygnację z unijnych funduszy.

Szkody wizerunkowe

– Nie znam badań, które pokazywałyby pozytywny wpływ wprowadzanych dotąd reform na jakość sądownictwa w aspektach takich jak ochrona słabszych czy przewlekłość postępowań. W tym drugim przypadku wskaźniki uległy raczej pogorszeniu w ostatnich latach. W miarę mojej orientacji w tematyce uważam, że reforma była w najlepszym wypadku neutralna dla jakości procesu sądowego w Polsce. Jej kontynuowanie nie uzasadnia więc rezygnacji z KPO – ocenia dr Michał Możdżeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, członek Polskiej Sieci Ekonomii.

– Sądząc po dotychczasowych reformach sądownictwa, należy przypuszczać, że kolejne reformy przygotowane przez obecne Ministerstwo Sprawiedliwości okażą się nieefektywne – dodaje dr hab. Marek Dąbrowski z tej samej uczelni.

To najłagodniejsze wypowiedzi uczestników tej sondy. Większość ekonomistów ma do reform sądownictwa wprowadzanych wbrew zaleceniom KE jeszcze bardziej krytyczny stosunek. – W zjednoczonej Europie nie da się funkcjonować poza wspólnym europejskim systemem wartości, który jest odzwierciedlany w regulacjach prawnych. Innymi słowy, konieczna jest jeszcze dalej idąca harmonizacja prawa tak, aby w długim okresie dążyć do ujednolicenia regulacji we wszystkich krajach członkowskich. Pozostawanie poza tym systemem jest wyjątkowo szkodliwe nie tylko ze względu na utracone fundusze unijne, ale przede wszystkim trudno odwracalne szkody wizerunkowe, które negatywnie będą wpływać na prywatne inwestycje w kraju – ocenia prof. Andrzej Cieślik z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.

Krok ku polexitowi

Część ekonomistów ostrzega, że konfliktowanie się z UE nie tylko może pozbawić Polskę funduszy, ale w dalszej perspektywie może doprowadzić do polexitu. Z chwilą, gdy Polska przestanie być beneficjentem netto unijnych funduszy, zwolennicy wystąpienia z UE zyskają dodatkowy argument.

– Członkostwo w Unii Europejskiej dobrze służy polskiej suwerenności i polskiej gospodarce. Konflikt z podstawowymi zasadami i wartościami UE już doprowadził do marginalizacji Polski w strukturach UE, a w długim okresie może doprowadzić do utraty funduszy lub nawet członkostwa w UE, co będzie jednoznacznie negatywne dla gospodarki i stanowi – w mojej ocenie – ryzyko dla polskiej racji stanu – mówi dr Wojciech Paczos, wykładowca Uniwersytetu w Cardiff, prezes fundacji Dobrobyt na Pokolenia.

O panelu ekonomistów: spojrzenie pod wieloma kątami

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”, który uruchomiliśmy już ponad trzy lata temu, jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki.

Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 70 wybitnych naukowców z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Cykliczne badanie opinii tej grupy ekonomistów pozwala na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej. W związku z nadchodzącymi wyborami od kilku tygodni pytamy panelistów o ocenę najważniejszych gospodarczych postulatów partii politycznych. Szczegółowe wyniki wszystkich sond można znaleźć na stronie: www.klubekspertow.rp.pl. ∑

Panel ekonomistów
Rząd marnuje szansę na naprawę podatku Belki
Panel ekonomistów
Ekonomiści: Euro nie sparaliżowałoby polskiej gospodarki
Panel ekonomistów
Jakub Borowski: Polska gospodarka ma polisę ubezpieczeniową od globalnych zawirowań
Panel ekonomistów
Euro w Polsce. Czy prezes NBP ma rację? Zapytaliśmy ekspertów
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Panel ekonomistów
Trampolina do sukcesu: członkostwo w UE jest motorem rozwoju gospodarki