Zgodnie z projektem ustawy budżetowej wydatki na obronność w 2024 r. sięgnąć mają 118,1 mld zł (3,1 proc. PKB), a uwzględniając środki z pozabudżetowego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, którym zarządza BGK, mogą wynieść 157,7 mld zł (4,1 proc. PKB) – o 30 mld zł więcej niż planowane na ten rok. Rosnące po ataku Rosji na Ukrainę nakłady Polski na obronność to jedno ze źródeł wysokiego deficytu sektora finansów publicznych. W tym roku przekroczy on 5 proc. PKB, w przyszłym – jak zakłada projekt ustawy budżetowej – wyniesie 4,5 proc. PKB, ale to ostrożny szacunek. Nowy rząd może mieć pokusę, aby właśnie w wydatkach na zbrojenia szukać oszczędności, które zwiększyłyby w budżecie przestrzeń na realizację przynajmniej części wyborczych obietnic koalicjantów.
W praktyce możliwości ograniczenia nakładów na zbrojenia nie są duże. „Dostrzegamy jedynie niewielką przestrzeń do redukcji wydatków na obronność w 2024 r. i wynikać będzie ona przede wszystkim z wolniejszego od przyjętych założeń realizowania wydatków, a nie ze zmniejszenia planów zakupowych” – napisali w opublikowanej w poniedziałek analizie ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska. Dodatkową komplikacją jest to, że – jak wynika z niedawnego sondażu United Surveys dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej” – ponad 76 proc. Polaków opowiada się za utrzymaniem wzmożonego wysiłku zbrojeniowego.
Czytaj więcej
Bydgoski Nitro-Chem, największy w Europie i jeden z największych na świecie producentów trotylu, szykuje się do żniw w programach odbudowy zapasów amunicji.
Potrzeba solidarności
To szerokie poparcie dla wzmacniania potencjału obronnego Polski prowokuje pytanie, czy obywatele zaakceptowaliby podwyżkę podatków, z której wpływy pozwoliłyby na realizację tego celu? Z naszej sondy wśród uczestników panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej” wynika bowiem, że taka forma finansowania wydatków zbrojeniowych uchodzi za wartą rozważenia.