W połowie stycznia Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował wyniki badań, wedle których na świecie niemal 40 proc. miejsc pracy zostanie przekształconych przez wykorzystanie sztucznej inteligencji (SI). W krajach najbardziej rozwiniętych gospodarczo ten odsetek jest bliższy 60 proc., a w krajach o niskim dochodzie — nieco niższy niż 30 proc. Różnica, jak tłumaczą autorzy badania, wynika z odmiennej struktury zatrudnienia w krajach na różnym etapie rozwoju.
„W przeszłości automatyzacja i technologie informacyjne zwykle oddziaływały na rutynowe czynności, ale AI wyróżnia się m.in. zdolnością do wpływania także na prace wymagające wysokich kwalifikacji” - tłumaczą badacze z MFW. Pracy w zawodach, w których potrzebne są właśnie wysokie kwalifikacje, więcej jest zaś w krajach wysoko rozwiniętych. Jak jednak podkreślają ekonomiści z waszyngtońskiej instytucji, ten wpływ nie zawsze musi być negatywny. Według MFW, SI będzie komplementarna wobec mniej więcej połowy z owych 60 proc. miejsc pracy, na które będzie oddziaływała w krajach rozwiniętych. To oznacza, że ci pracownicy staną się bardziej wydajni, a przez to — być może — nawet bardziej potrzebni. Druga połowa z tych 60 proc. pracowników będzie jednak przez SI częściowo zastępowana.
Czy to oznacza, że należy się liczyć z istotnym wzrostem bezrobocia na świecie? Raczej nie. Jak wynika z naszej sondy wśród uczestników panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”, postęp technologiczny w przeszłości zawsze prowadził do likwidacji niektórych zawodów, ale jednocześnie stwarzał nowe. A w tej mierze, w jakiej pobudzał wzrost gospodarczy, wzmacniał popyt na pracowników w wielu zawodach istniejących wcześniej. Większość spośród ankietowanych przez nas ekonomistów nie widzi powodów, aby tym razem miało być inaczej.
Teza 1: Rozwój Sztucznej Inteligencji (SI) w horyzoncie dekady doprowadzi do pojawienia się w Europie tzw. technologicznego bezrobocia.
Liczba respondentów: 34
Opinie ekspertów (34)
Choć technologia zastępuje pewne umiejętności i zadania wykonywane przez pracowników, to jednocześnie zwiększa całkowity produkt w gospodarce. Firmy mają więcej środków na inwestycje (np. opracowywanie nowych produktów i usług), które pociągają za sobą tworzenie nowych miejsc pracy. Jeśli wzrost produktu będzie wystarczająco duży, popyt na pracę przy nowych zadaniach może w pełni zrekompensować spadek popytu na umiejętności zastąpione przez technologię. Wzrost produktu będzie większy, jeśli postęp technologiczny zastąpi umiejętności najbardziej produktywne. Ponieważ najbardziej produktywne zajęcia są najlepiej opłacane, zastąpienie ich technologią uwolni najwięcej środków, które będzie można przeznaczyć na inwestycje. Obecna trajektoria postępu technologii pozwala mieć nadzieję, że SI będzie zastępować właśnie te najlepiej płatne zajęcia. Dodatkowo, w dzisiejszych czasach gospodarki Unii Europejskiej borykają się raczej z niedoborem pracowników, a więc technologie SI wspomagające wykwalifikowanych pracowników są bardzo pożądane.
Nieco inaczej sprawa wygląda z tak zwaną ogólną sztuczną inteligencją, czyli doskonałą kopią ludzkiego umysłu lub nawet jego lepszą wersją. To nie jest jednak perspektywa najbliższej dekady.
Nie. Skalowanie nowych technologii jest procesem znacznie wolniejszym niż się to nam na ogół wydaje tj. zajmuje kilkadziesiąt lat. W tym czasie gospodarki się restrukturyzują, tworząc nowe zawody i branże. Wzrost gospodarczy jest bowiem procesem polegającym na produkowaniu większej ilości dóbr i usług przy mniejszych nakładach. A więc zmniejszenie nakładów pracy na jednostkę produktu w sektorze automatyzowanym umożliwia rozwój innych branż. Tylko w przypadku bardzo szybkiego skalowania technologii zwiększającej produktywność pracy, może pojawić się przejściowe bezrobocie, wynikające z niemożności dostosowania się podaży pracy i popytu na pracę w krótkim okresie tj. stare firmy z nową technologią zwalniają, nowe firmy jeszcze nie powstały i lub pracownicy nie zyskali niezbędnych im nowych umiejętności.
Nie. Historia światowej gospodarki pokazuje, że szoki technologiczne nie prowadzą do wzrostu bezrobocia w skali całej gospodarki. Tak samo było z np. Internetem. Nie ma powodu, aby spodziewać się, że z SI będzie inaczej. Dodatkowo, wbrew wielu katastroficznym prognozom, mimo rozwoju automatyzacji, intensyfikacji wykorzystania robotów i coraz większej absorpcji SI, światowa stopa bezrobocia spadła a nie wzrosła. Gros rozwiniętych krajów na świecie zmaga się z niedoborem rąk do pracy, a nie z ich nadmiarem. Rozwój SI jest w większym stopniu szansą na redukcję braków na rynku pracy, a nie zagrożeniem dla zwiększenia bezrobocia.
Moja odpowiedź wynika z przekonania, że nie brakuje potrzeb społecznych, których realizacja wymaga intensywnej pracy ludzkiej (np. usługi opieki) i z nadziei, że istnieje w sferach politycznych powszechna świadomość tych potrzeb. Dlatego ewentualne bezrobocie technologiczne traktuję jako efekt jakiejś decyzji politycznej, a nie efekt działania bezosobowego rynku. W praktyce ograniczenie zatrudnienia w branżach o wysokim potencjale nasycenia AI jest (pod pewnymi warunkami, związanymi ze zużyciem zasobów) równoznaczne z poprawą wydajności procesów gospodarowania. Innymi słowy, w konsekwencji tych procesów mogą się pojawić "wolne ręce" do realizacji innych użytecznych społecznie działań. Kluczowe pytanie, na które musimy sobie społecznie odpowiedzieć brzmi, czy oddać te "wolne zasoby" w dyspozycję sił rynkowych (przy wsparciu popytu ze strony państwa), czy zaangażować je w realizację usług publicznych. Z różnych względów jestem wyraźnie bliższy drugiej opcji.
Tak, choć niekoniecznie będzie to masowe bezrobocie w skali całych gospodarek narodowych. Można jednak spodziewać się coraz częstszych zwolnień (indywidualnych i grupowych) w różnych segmentach nisko- i średnio-wykwalifikowanej pracy umysłowej, przede wszystkim w różnorodnych usługach biznesowych. Tam SI może być stopniowo wdrażana przy umiarkowanych nakładach inwestycyjnych, w porównaniu do przemysłu, magazynowania czy transportu, gdzie robotyzacja jest droga i wymaga sporej skali. Bezrobocie technologiczne może występować w szczególności w regionach wysoko wyspecjalizowanych w usługach biznesowych, w połączeniu z relatywnie wysokimi w ujęciu międzynarodowym kosztami pracy. Tam możliwości przekwalifikowania się mogą być ograniczone i będą wymagały czasu lub interwencji rządowych.
Ważnym pytaniem jest to, na ile aktualnie rozwijane technologie sztucznej inteligencji zastąpią pracowników, a na ile doprowadzą do wzrostu ich produktywności. Wcześniejsze doświadczenia w zakresie nowych odkryć technologicznych wskazują, że w długim okresie następuje wzrost produktywności, zaś w krótkim okresie spadek zatrudnienia. Od momentu udostępnienia ChatGPT obserwowane są wyraźne zmiany w wybranych segmentach rynku pracy, głównie w sektorze IT. W horyzoncie dekady możemy spodziewać się zmiany struktury zatrudnienia, a mianowicie zmniejszenia popytu na pracę w sektorach, które mogą być zautomatyzowane z wykorzystaniem narzędzi SI.
Pojawi się zwiększona presja na dostosowanie do zmian. Będzie jednak pewna grupa osób, która będzie miała z tym problem. Wielkim wyzwaniem będzie zbudowanie powszechnie dostępnych form wsparcia takiego dostosowania do zmieniających się warunków, raczej niż jedynie wsparcia dochodowego. Potrzebne jest również wspieranie pozytywnego nastawienia do zmian. Czyli nie straszmy ludzi, a raczej pomagajmy dostrzec nowe możliwości.
Oczywiście nie można mieć pewności, ale historycznie technologiczne bezrobocie nie było częstym zjawiskiem. Na przykład automatyzacja w ostatnich dekadach nie doprowadziła do wzrostu bezrobocia - dzisiaj na świecie jest więcej pracy niż kiedykolwiek wcześniej. Dzieje się tak dlatego, że nowe technologie, także SI, prowadzą zwykle do tworzenia się nowych zawodów czy nawet całych nowych sektorów. Poza tym wydaje się, że efekt technologii bardziej uderza w płace pracowników najbardziej przez te technologie zastępowanych, niż wpływa bezrobocie (jeśli już to wzrasta stopa nieaktywności).
Wiele zależy od systemu edukacji i od chęci społeczeństwa do nabywania nowych umiejętności. SI zastąpi powtarzalne, rutynowe czynności, ale potrzebny będzie i tak ludzki nadzór. Wymienione technologiczne bezrobocie może dotyczyć głównie osób starszych, które nie będą miały motywacji do przekwalifikowania się.
Po pierwsze, SI raczej zmieni charakter pracy niż doprowadzi do całkowitej automatyzacji konkretnych zawodów. Po drugie, Europa stoi przed niedoborem pracowników, który będzie się nasilał, więc automatyzacja (przez AI czy roboty) jest sposobem na podniesienie produktywności w kontekście niedoborów pracowników. Wyzwanie ma głównie charakter szoku realokacyjnego - niektóre zawody stracą, inne zyskają, przejście z pierwszych do drugich będzie jednak niebanalne - niż zagregowanego.
Wzrost produktywności w jednym sektorze zazwyczaj wiąże się ze spadkiem zatrudnienia w tym sektorze, z jednoczesnym wzrostem zatrudnienia w innych, mniej produktywnych sektorach. Takie zjawisko obserwujemy wszędzie na świecie: w porównaniu do Polski, gospodarki wyżej rozwinięte mają wyższe zatrudnienie w sektorze usług, który jest mniej produktywny niż wytwórczy. Wzrost bezrobocia na skutek zmian technologicznych jest obecnie mało prawdopodobny ze względu na demografię: wzrost populacji świata obecnie spowalnia, a w perspektywie pokolenia zacznie spadać. To rodzi potężne skutki zarówno dla podaży pracy, jak i popytu na pracę. Po stronie podaży, kraje rozwinięte od dawna, a Polska od niedawna, borykają się z problemem braku rąk do pracy. Obecnie dotkliwym wyzwaniem dla polskiej polityki gospodarczej jest zaprojektowanie dobrej polityki migracyjnej, która ten brak uzupełni, bez generowania napięć społecznych.
Po stronie popytu, demografia będzie generowała wzrost zapotrzebowania na pracę w sektorach związanych z opieką nad osobami starszymi - to szczególny sektor, w którym pracy nie będzie się dało zastąpić SI, bo wymaga empatii.
Prawdę mówiąc, nie widzę przestrzeni na technologiczne bezrobocie. Pracy nie zabraknie.
Ale będzie to dotyczyć tylko niektórych grup zawodów.
To będzie chyba trochę bardziej złożone, bo wraz z pojawieniem się technologicznego bezrobocia zwiększy się popyt na siłę roboczą w mało skomputeryzowanych (zrobotyzowanych?) sektorach. Jeżeli będzie politycznie spokojnie, to wzrost dochodu wskutek postępu technicznego zwiększy popyt na różne niezrobotyzowane usługi; jeżeli nie, to wzrośnie popyt na pracę w sektorach obronnych.
Pojawią się nowe zawody w obszarze "obsługi" AI.
Możliwe, że takie zjawisko dotknie wybrane zawody, ale nie spodziewam się, by było masowe.
To pytanie futurologiczne, na które nie ma na dziś odpowiedzi. Za to umiemy odpowiedzieć na pytanie: czy gdyby faktycznie SI miało duży destrukcyjny wpływ na miejsca pracy, to umiemy coś z tym zrobić? Umiemy, bo już były duże fale zmian technologicznych i wiemy, że jedne kraje radzą sobie gorzej, inne lepiej, są koszty i korzyści, a tempem adopcji technologii można sterować (choć nie bez kosztów w innych obszarach).
W ujęciu "brutto" widzę zarówno wypieranie człowieka z pewnych aktywności przez SI, jak i pojawianie się nowych zadań związanych z rozszerzającą się skalą zastosowania SI, które powinny być wykonywane przez człowieka (compliance z regulacjami, sprawdzanie wyników sugerowanych przez SI w zastosowaniach krytycznych). Nie potrafię oszacować, jaki będzie efekt "netto" tych dwóch zjawisk dla zatrudnienia.
Wystąpienie tzw. technologicznego bezrobocia jest normalne w przypadku pojawienia się nowej, przełomowej technologii. Tak było chociażby w przypadku maszyny parowej i tak samo będzie wraz z rozwojem sztucznej inteligencji.
Ten pogląd ma swoich zwolenników, wzorujących się na poprzednich rewolucjach rynku pracy. Jednak poprzednie rewolucje spowodowały pojawienie się nowych zawodów i zwiększenie zatrudnienia. Podobnego efektu można się spodziewać odnośnie do SI.
Zarówno teoria, jak i przeszłe doświadczenie, nie dają jasnej odpowiedzi w tej sprawie.
To nie jest pierwsza technologiczna zmiana w historii i żadne wcześniejsze nie prowadziły do masowego bezrobocia w skali całej gospodarki, wręcz przeciwnie (choć oczywiście czasem miały skoncentrowane efekty w konkretnych miejscach i sektorach). Postęp w sztucznej inteligencji w ciągu ostatnich kilku lat jest ciekawy i ważny, ale przynajmniej na dzień dzisiejszy nie wydaje mi się, że to jest zmiana, do której się nie zaadaptujemy i która zmniejszy popyt na pracę.
Uważam, że takie ryzyko istnieje i jest istotne, choć oczywiście niepewność jest wielka.
Przy obecnym poziomie rozwoju tej technologii, jest stosunkowo niewiele zawodów, które da się w całości zastąpić SI. Podejrzewam, że SI może mieć duży wpływ na to, jak będzie wyglądać praca w niektórych sektorach, ale nie spodziewam się dużego wzrostu bezrobocia na poziomie makroekonomicznym.
AI odbierze pracę Polakom?
Choć badania MFW sugerują, że kraje rozwijające się są co do zasady mniej eksponowane na wpływ SI na rynek pracy, Polska — wciąż zaliczana do tej grupy — może być przypadkiem specyficznym. Wynika to z prężnego w ostatnich latach rozwoju sektora usług dla biznesu. „Centra usług wspólnych to oddziały firm, które świadczą różnorodne usługi dla innych oddziałów w ramach tej samej organizacji. Usługi te obejmują często powtarzalne, rutynowe procesy biznesowe, takie jak księgowość, obsługa klienta, IT czy inne zadania administracyjne. Jednak szybki postęp technologiczny, robotyzacja i automatyzacja procesów oparta na RPA, IPA i AI, zagrażają rutynowym zadaniom w centrach usług wspólnych” - tłumaczą w opublikowanym w grudniu ub.r. artykule ekonomiści z Instytutu Badań Strukturalnych.