W niedzielnych wyborach do parlamentu na KW Nowa Lewica zagłosowało niemal 1,9 mln osób, czyli 8,6 proc. ogółu głosujących. Jeśli, jak się obecnie wydaje, w najbliższych miesiącach powstanie koalicyjny rząd skupiający opozycyjne dotąd partie, Lewica będzie jego częścią.
Jedną ze sztandarowych propozycji Lewicy, które mają implikacje gospodarcze, jest zwiększenie nakładów na służbę zdrowia do 8 proc. PKB. Gdyby dotyczyło to samych wydatków publicznych - a tak sugeruje program Lewicy - byłaby to potężna i kosztowna zmiana. W 2022 r. publiczne wydatki na służbę zdrowia wyniosły bowiem 154 mld zł, czyli 5 proc. PKB. Gdyby już wtedy miały sięgać 8 proc. PKB, musiałyby być o 92 mld zł większe. Z uwzględnieniem wydatków prywatnych, nakłady na zdrowie w ub.r. wyniosły niespełna 206 mld zł, czyli 6,7 proc. PKB.
O to, czy proponowany przez Lewicę wzrost wydatków na służbę zdrowia jest uzasadniony, zapytaliśmy uczestników panelu ekonomistów "Rzeczpospolitej" w ramach sondy dotyczącej gospodarczych postulatów komitetów wyborczych. Okazuje się, że w ocenie zdecydowanej większości ankietowanych ekonomistów, bilans korzyści i kosztów takiej reformy byłby na dłuższą metę dodatni.
Teza 1: W długim terminie bilans korzyści i kosztów dla całego społeczeństwa z tytułu zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 8 proc. PKB będzie dodatni.
Liczba respondentów: 35
Opinie ekspertów (35)
Ponieważ nasze społeczeństwo szybko się starzeje, musimy zwiększyć wydatki na służbę zdrowia nawet jeśli chcemy jedynie utrzymać obecną jakość usług medycznych. Przed pandemią (2019 r.), Polska wydawała 11 proc. swojego budżetu centralnego na służbę zdrowia, przy średniej OECD na poziomie 15 proc. Ten odsetek będzie musiał wzrosnąć w przyszłości.
Inwestycja w służbę zdrowia zwiększy dobrobyt na dwa sposoby. Po pierwsze, prewencja, wczesne wykrywanie i skuteczne leczenie chorób zwiększa produktywność pracowników: mogą oni dłużej i wydajniej pracować. Bezpośrednio zwiększa to produkt krajowy brutto, a więc i konsumpcję. Po drugie, zdrowie i jakość życia stanowią część dobrobytu, która wymyka się standardowej statystyce gospodarczej. Inwestycje w ochronę zdrowia wpłyną więc na szeroko rozumiany dobrobyt.
Biorąc pod uwagę starzenie się społeczeństwa, a także postęp w medycynie, zwiększanie nakładów na sektor ochrony zdrowia jest nieuchronne. Pytanie tylko, w jaki sposób będzie się to odbywać. Samo zwiększenie nakładów jako takie może być mało efektywne, jeżeli nie będą temu towarzyszyły daleko idące reformy publicznej opieki zdrowotnej.
Myślę, że właściwa odpowiedź brzmi: to zależy. Zależy od tego, jakie będą źródła finansowania tych dodatkowych nakładów i od tego, na co zostaną te środki przeznaczone.
Wzrost nakładów musi być jednak połączony ze zmianami organizacyjnymi i zasadami finansowania różnych jednostek leczniczych.
To zależy jak zwiększone nakłady byłyby wydatkowane - efektywnie, skutecznie, czy zostaną zmarnotrawione. System ochrony zdrowie cierpli nie tylko na brak finansowania, ale realne słabości systemu zarządzania, które wymagają głębokim zmian i adaptacji.
To jest, w gruncie rzeczy, podchwytliwe pytanie. Odpowiedź może być tylko warunkowa.
1. Jeżeli PKB będzie rósł, to odpowiedź powinna brzmieć "nie";
2. Jeżeli stopa podatkowa wzrośnie, to odpowiedź powinna być "tak";
3. Jeżeli poprawi się struktura demograficzna (nastąpi napływ młodej siły roboczej), to odpowiedź powinna być "tak".
Takich warunków można formułować więcej.
Jest to niezbędne, ale wymaga dostosowań w budżecie i zwiększenia efektywności działania systemu opieki zdrowotnej.
Cel średniej europejskiej jest jak najbardziej słuszny. Poprawi jakość usług i przez to dobrobyt. Zmniejszy nierówności w dostępie do opieki. W dłuższym okresie jest to też dobra inwestycja w ludzi.
Samo zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia nie wystarczy. Jest jednak warunkiem koniecznym, aby inne działania w zakresie ochrony zdrowia miały szanse powodzenia.
Określenie poziomu wydatków publicznych w jednej kategorii bez informacji na temat tego, jakie inne wydatki będą musiały zostać ograniczone, lub jak te dodatkowe wydatki w tej kategorii zostaną sfinansowane, sprawia, że dyskusja nad bilansem korzyści i kosztów jest właściwie niemożliwa. Biorąc pod uwagę zmiany demograficzne w Polsce w najbliższych latach, wydaje się oczywiste, że wydatki na służbę zdrowia oraz opiekę długoterminową będą musiały rosnąć. To jaki będzie bilans korzyści i kosztów zależeć będzie zarówno od efektywności ich wydatkowania, jak i od struktury całego systemu podatkowego, z którego czerpał będzie środki sektor finansów publicznych. Patrząc na trendy demograficzne i rozwijające się możliwości służby zdrowia, trudno sobie jednak wyobrazić brak wzrostu nakładów na zdrowie, a jeśli dodatkowe środki zostaną wykorzystane efektywnie, to powinny przyczynić się do wzrostu dobrobytu. Musimy jednak mieć świadomość, że wyższe wydatki – przy utrzymaniu wydatków w innych kategoriach – będą musiały oznaczać wzrost podatków.
Nikt chyba nie policzył jakie są konsekwencje dla zdrowia publicznego - i w związku z tym finansowe - długotrwałego niedofinansowania (wydatki niższe niż w większości krajów OECD) służby zdrowia, więc trudno odpowiedzieć pytanie o bilans. Nie mniej ważnym zagadnieniem jest jednak efektywność tych wydatków, która powinna być również przedmiotem ewaluacji.
Pod warunkiem racjonalnego rozdziału tych środków przez profesjonalistów, a nie przez polityków.
Zwiększenie nakładów na służbę zdrowia w długim terminie powinno przynieść nadwyżkę korzyści nad kosztami, przy czym sam wzrost nakładów nie gwarantuje sukcesu, bowiem równie ważna jest struktura i racjonalność wydatków.
8 proc. PKB to wciąż poniżej średniej w krajach OECD. Oznaczałoby to skok o około 1,5 pkt proc., gdyż obecnie wydajemy 6,7 proc. PKB (z uwzględnieniem wydatków prywatnych - red.). Polska służba zdrowia jest dramatycznie niedoinwestowana, a nasi lekarze zarabiają zbyt mało. Zwyczajnie potrzebujemy tej inwestycji.
Pytanie, jak będą wydawane dodatkowe środki.
W programie Lewicy jest również dofinansowanie szkolnictwa i nauki, w tym przez podwyższenie płac nauczycieli o co najmniej 20 proc. Ten postulat - nawet w nieco bardziej ambitnym wydaniu, autorstwa Koalicji Obywatelskiej - również cieszy się szerokim poparciem ekonomistów. 80 proc. uczestników naszej sondy oceniło, że "podwyższenie płac nauczycieli o 30 proc. poprawi jakość szkolnictwa w Polsce w stopniu uzasadniającym koszty tej podwyżki". Pisaliśmy o tym tutaj: