„Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?” – tak brzmiało jedno z pytań w tegorocznym referendum zorganizowanym w dniu wyborów do parlamentu. Kryła się za nim lansowana przez PiS teza, że prywatyzacja to idea skompromitowana. Paradoksalnie, przebieg kampanii wyborczej i referendalnej, w którą spółki Skarbu Państwa były mocno zaangażowane, pokazuje, dlaczego powrót do prywatyzacji jest w Polsce konieczny.
Bez polityki w biznesie
– W sytuacji geopolitycznej Polski pod kontrolą państwa powinna być bardzo ograniczona liczba (kilka, może kilkanaście) dużych spółek o charakterze infrastrukturalnym lub strategicznym. Większość z nich powinna być spółkami giełdowymi z mniejszościowymi, ale zapewniającymi kontrolę korporacyjną, udziałami państwa. Wszystkie pozostałe kontrolowane przez rząd powinny być jak najszybciej sprywatyzowane – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Maciej Bałtowski, wykładowca Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, badacz polskiej transformacji gospodarczej, w tym prywatyzacji.
– Ostatnich osiem lat rządów pokazało, że masowe upaństwowienie gospodarki, z jakim mieliśmy do czynienia, skutkuje głównie patologiami – dodaje dr hab. Michał Mackiewicz, profesor ekonomii na Uniwersytecie Łódzkim.
W świetle wydarzeń z ostatnich miesięcy, np. obniżek cen paliw przez Orlen przed wyborami, argumentem na rzecz prywatyzacji firm jest potrzeba ich odpolitycznienia. Nadzieję na to widać na Giełdzie Papierów Wartościowych, gdzie akcje spółek Skarbu Państwa drożeją od czasu, gdy prawdopodobna stała się wygrana opozycji w wyborach.